16 May 2024 08:24
Nawigacja
· Strona główna / Home Page
· Dane techniczne / Specification
· Kalendarium / Timeline
· Historia / History
· Artykuły / Articles
· Grupa Poszukiwawcza ORZEŁ / Association of the "ORZEL" submarine search group
· Forum
· Katalog linków / Links
· Galeria / Photogallery
· Kontakt / Contact
· Szukaj / Search
Najnowsze artykuły
· Krążowniki pomocni...
· U-Booty nietypowo ut...
· O potrzebie posiadan...
· Antoni's Story (Tol...
· ORP "Orzeł" a pola ...
Ostatnio Widziani
· Iron Duke 1 tydzień
· zawila 6 tygodni
· donitzz15 tygodni
· Maryoush37 tygodni
· dar791480 tygodni
· ted81 tygodni
· Xaro116 tygodni
· Marcin120 tygodni
· beretnikov122 tygodni
· tomekjan124 tygodni
Losowa Fotka
Czat
Musisz się zalogować, aby opublikować wiadomość.

30-12-2021 20:52
Witam!!!

30-12-2021 18:14
Witam wszystkich ponownie Wink

22-12-2021 13:05
Bravo!!!! Warto było czekać.

22-12-2021 11:23
Witam Was ponownie!!!

16-07-2018 13:24
https://tech.wp.pl
/chca-przebadac-60
0-km-kw-dna-morza-
szukaja-wraku-pols
kiego-okretu-62739
99885588097a

Hierarchia artykułów
Artykuły » LUDZIE » Śladami templariuszy
Śladami templariuszy


KTO PILNUJE SKARBÓW?
-Sądzi pan, że ktoś pilnuje śląskich skarbów?
- Wydaje mi się, że "pilnuje" to za duże słowo. Raczej są one z daleka obserwowane przez odpowiednie służby, znające tajemnice konkretnych miejsc. Żyję w Niemczech i zajmuję się tymi sprawami dość długo, by nabrać przekonania, że tam w archiwach istnieją pełne dokumentacje, informacje o lokalizacji miejsc ukrycia cennych rzeczy, a także plany podziemnych fabryk zbrojeniowych, schronów, szpitali itp.

Z czego się pan utrzymuje, skąd pan bierze fundusze na realizację swoich pasji?
- W Niemczech wykonuję wolny zawód. Na swoim kowalstwie jestem w stanie zarobić na godne życie, pracując dwa miesiące w roku, szczególnie jeżeli się ma dobre zamówienia. Tutaj w kraju musiałbym pracować przez rok, nie po osiem godzin dziennie, ale "na okrągło", i nie wiem, czy bym tyle zarobił. Wykonuje tam wszystko, czego sobie rynek zażyczy.

Są to najczęciej bramy, płoty, kraty, ale był też czas, że robiłem autentyczne pasy cnoty. Przepiękna robota. Młoda dziewczyna, osiemnastka czy dziewietnastka, wychodzi za bogatego osiemdziesięcioletniego starca i, powiedzmy, dla zabawy wręcza mu kluczyk do kłódeczki z pasa cnoty. Pas taki robiony na miarę, może być ze stali nierdzewnej czy srebra, bywa też bogato zdobiony złotem. Za takąrobotę można dostać 800 do 5000 marek za sztukę. Wykonać to można w ciągu dwóch lub trzech dni, łącznie z dopasowaniem. Jest to trend mody, kaprysu, pewnego rodzaju myślenia seksualnego. Nie interesuje mnie kto i po co je nosi, zależy mi wyłącznie na sprzedaży.


ZAWSZE WSZYSTKO ULEPSZAŁEM
- Jak pan wyjechał do Niemiec?
- Za granicą przebywam już ponad piętnaście lat. Wcześniej wyjeżdzałem do Szwecji. Chciałem się nawet tam osiedlić, ale zakochałem się i wszystkie plany wzięły w łeb. Zawsze wszystko wokół siebie ulepszałem, jednak nie wszystkie pomysły nadawały się do realizacji, bo jestem autorem tylko trzydziestu sześciu patentów, a zgłosiłem dużo, dużo wiecej.

W dawnych polskich zakładachpracy działały komórki racjonalizatorskie. Pracownicy wymyślali, że śruba powienna być dłuższa lub krótsza, władza wrzucała pomysł do dolnej szuflady i tak się kręciło.

U nas najczęściej nie opłacało się wdrażanie pomysłów, a praktyczni Niemcy postępowali inaczej - nawet pozornia najgłupsze pomysły wdrażali. Kiedyś do zakładu w którym pracowałem, przyjechał agent od barona Heinricha von Thyssena i przejrzał nasze pomysły. Ja miałem ich najwięcej, dlatego mną się zainteresował. Zaproponował wyjazd do Niemiec. Zabrałem żonę i dzieci. Podpisałem kontrakt na pięć lat, taka i taka płaca, takie mieszkanie. Zakład sprzedał mnie z moimi patentami i pomysłami racjonalizatorskimi tak, jak sprzedaje się na przykład psa.

Znalazłem sie na utrzymaniu barona von Tyssena. Dwanaście milionów ludzi na całym świecie pracuje w jego zakładach. Produkuje sie tam windy, samoloty, samochody, czołgi, armaty i czort wie co jeszcze. Pracowałem jako zwykły ślusarz na stanowisku konstruktora, ale ja tam miałem robić i myśleć. Tym się różniłem od zwykłego ślusarza, ze mogłem na stanowisku palić papierosa i pić kawę.

Kierownik wyjaśnił mojemu brygadziście, że jak ja palę, to myślę, a powienienem dużo myśleć. W kontrakcie stało czarno na białym, że co wymyślę, to będzie ich, a ja dostanę jedynie te 5000 marek wypłaty. W ciągu pięciu lat opracowałem pięć czy sześć dobrych patentów. Za nie dostałem w nagrodę raz 50000 marek. Umowy na następne pięć lat nie podpisałem, bo za swoje patenty chciałem mieć pieniądze.

- Dlaczego mówi pan w czasie przeszłym. Czy teraz już pan nie chce?
- Aktualnie nie muszę już pracować. Moja żona skończyła dwa fakultety na ich akademii ekonomicznej, potem jakieś kursy kwalifikacyjne i ma teraz dobrze płatną pracę. Ja, pracując, trwale utraciłem zdrowie i teraz jestem na dożywotniej rencie.

Finansowo powodi nam się dobrze, ale dużo łożymy na kształcenie dzieci. Zawsze mówię dzieciom, że lepiej być wykształconym bezrobotnym, niż ciemnym tępakiem nic nie potrafiącym zrobic. Żyjemy jednak w miarę możliwości skromnie, bo dużo pieniędzy kosztuje moje hobby. Sprawy templariuszy, chociaż dużo na tym poltu robię, są marginesem moich zainteresowań. Już prawie piętnaście lat pracy archiwalnej pochłoną mi polski okręt podwodny "Orzeł". O tym się nie wie, ale archiwa w Nowym Jorku czy Londynie chcą za każdą usługę konkretnych pieniędzy, z tym, że robotę wykonują rzetelnie. Piszę do jakiegoś angielskiego archiwum i otrzymuję odpowiedż, że nie ma problemu, ale godzina archiwisty kosztuje 25, 50, a nawet 60 funtów.

- Czy godzi się pan na te stawki?
Godzę się, bo jakie mam inne wyjście? Mimo wszystko, wygodniej mi zapłacić np. za 60 godzin szukania dokumentów, niż samemu tam mieszkać przez miesiąc i nie znając perfekt języka, przekopywać się przez stosy dokumentów, często pisanych ręcznie. W roku 2000 była szescdziesiąta rocznica utray "Orła".


TRANSAKCJE WIĄZANE
- Kiedy pan przewiduje wydobycie "Orła" na powierzchnię, czy ma pan już jakąś wizję?
- Wizję oczywiście mam, ale czy uda mi się ją zrealizować? Rozmowy na temat wydobycia przeprowadzałem ze wszystkimi mającymi decydujący głos w tej sprawie. Dwa lata temu w Gdańsku, w Klubie Żeglarza, zorganizowaliśmy otwarte zebranie z udziałem prasy, telewizji i wszystkich zainteresowanych tym problemem. Mówiłem o tym okręcie używając górnolotnych słów: "sprawa narodowa", "sprawa honoru", "patriotyzm". Publiczność zainteresowana, z sali pada wiele pytań, wtem staje jakaś dociekliwa dziennikarka i chce się dowiedzieć, czy mamy fundusze na tę trudną operację. Mówię, że wszystko, co zaoszczędziłem do tej pory, przeznaczam na wydobycie okrętu. Odpowież nie zadowoliła jej, bo stwierdza, że powienienem przed rozpocząciem wszelkich prac podać do wiadomości zainteresowanych stan swego majątku, żeby było wiadomo, ile na tej akcji zarobiłem.

Gorączkowo myślę na czym można tu zarobić, może na biletach od odwiedzających? Aby zdobyć pieniądze na "Orła", wymysliłem transakcje wiązane. Bardzo blisko Helu leży niemiecki szkoleniowy U-boot wraz z załogą. Jest on prawdopodobnie w dobrym stanie. Wnętrze nie jest zalane wodą. Niemcy są zainteresowani wydobyciem, bo jak się okazało mają u siebie tylko jednego U-boota. Reszta została zniszczona, zatopiona, oddana na złom. Niemiecka łódźm, o której wiem prawie wszystko, została zatopiona w wyniku dywersji Komunistycznej Partii Nieniec.

Dokumentacja dotycząca tej łodzi znajdowała się w archiwach nieboszczki NRD. Znane są też nazwiska sabotarzystów, ich życiorysy. Trudno opowiedzieć co ja przeżyłem, aby te papierzyska wydobyć. Przeprawy z urzędem bezpieczeństwa, "a po co to panu, urodził się pan w Gdańsku, to jest pan filksdojcz, mieszka w Bundesrepublik, to może faszysta", itd. W końcu wydali mi kopie. Jade z nimi do naszej Marynarki Wojennej i tłumaczę: tu w pobliży leży na dnie szkoleniowy U-boot, wyszedł w dziewiczy rejs i zatonął, Niemcy go wydobędą, zapłacą za niego i jeszcze pomogą w wydobyciu "Orła". W odpowiedzi uzyskuję: -Panie Nowak, po co to panu, co pan z tego będziesz miał? Patrzą na mnie jak na idiotę. Opadły mi ręce. Jeden z oficerów wychodzi ze mną na korytarz i mówi: -Spytam się prywatnie, nie wiem, czy pan wie, że to jest temat zastrzeżony przez Wołoszańskiego, on się już "Orłem" zajmuje od dawna. Odpowiadam, że wiem od kiedy się zajmuje, bo sam mu ten temat nadałem i jesteśmy w kontakcie. Zresztą, jak robi to Wołoszański, to ja mu chętnie pomogę, bo moim celem jest wyjaśnienie tajemnicy "Orła", a nie stawianie sobie pomnika.


SIEDEMNAŚCIE MGNIEŃ "ORŁA"
Problemem podstawowym całej tej operacji jest to, że nie wiadomo gdzie szukać wraku. Na podstawie dokumantów ustaliłem, że jest siedemnaście rejonów Morza Północnego, gdzie on może leżeć. Miejsca te trzeba będzie po kolei eliminować, aż może natkniemy się na statek. Aby to móc zrobić, trzeba na około trzech miesięcy mieć specjalny statek, odpowiedni sprzęt, ludzi i pogodę. Ludzi tych trzeba wyżywić, zapłacić za sprzęt. Druga sprawa to stan okrętu, od tylu lat leżącego na dnie morza.

Teraz w czerwcu [red.:rok 2001] oficjalnie powołany zostanie komitet, który zajmie się koordynacją prac, zbieraniem funduszy, szukaniem sponsorów. Mam wielu wypróbowanych przyjaciół, zawodowo zajmujących się poszukiwaniami. Oni pomogą mi, nie biorąc za to ani grosza. W mojej fundacji jest kilkadziesiąt osób, ale na spotkania przyjeżdża około tysiąca ludzi i każdy pali się do roboty, to jest już liczący się potencjał, który trzeba wykorzystać


Marek Nowak jest na pewno profesjonalnym poszukiwaczam skarbów - podobnie ceni skrzynię za złotymi monetami, jak i kamienny krzyż templariuszy. Bardzo szkoda, że o przygodach ze skarbami, mrożących krew w żyłach mówi: "nie do prasy", przy wyłączonym dyktafonie. Chcąc zachować przyjaźń, musę dotrzyać słowa.


Stanisław Borkowski www.gazeta.olawa.pl nr 25/2001
Komentarze
Żadne komentarze nie zostały dodane.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby napisać komentarz.
Oceny
Ocena zawartości jest dostępna tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się by zagłosować.

Żadne oceny nie zostały dodane.
Zaloguj
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Zapomniałeś/aś hasła?
Aktualnie online
· Gości online: 1

· Użytkowników online: 0

· Łącznie użytkowników: 976
· Najnowszy użytkownik: testik
Ankieta
Moje poszukiwania ORP ORZEŁ

Szukam, czytam, przeglądam i przekazuję dalej
Szukam, czytam, przeglądam i przekazuję dalej
40% [32 głosów]

Szukam, czytam i przeglądam
Szukam, czytam i przeglądam
39% [31 głosów]

Tylko czytam to co inni napiszą
Tylko czytam to co inni napiszą
13% [10 głosów]

Czekam jak ktoś inny znajdzie okręt
Czekam jak ktoś inny znajdzie okręt
9% [7 głosów]

Ogółem głosów: 80
Musisz zalogować się, aby móc zagłosować.
Rozpoczęto: 13/09/2008 14:47

Archiwum ankiet
Webmaster
Twórca i opiekun

Marcin Burza Burzyński
5,480,232 unikalnych wizyt