Załoga "Orła" tymczasem rwała się do walki z Niemcami. Już 10. grudnia okręt, po niezbędnych naprawach i uzupełnieniu zapasów, wciąż bez zamków do dział, wyruszył w pierwszy swój patrol w służbie brytyjskiej, lecz pod polską banderą. W ciągu zimy 1939 i wiosny 1940 roku okręt raz za razem wychodził na patrole, przeważnie w rejon wybrzeży Norwegii. W końcu grudnia załodze "Orła" powierzono zadanie eskortowania konwoju z Bergen na Szetlandy, w marcu okręt patrolował rejon Stavanger i ujścia fiordu Jossing, z zadaniem niedopuszczenia do ucieczki "Altmarka" [1] na pełne morze. W początkach kwietnia "Orzeł" patrolował w rejonie wybrzeża Sorland. Wtedy też, rankiem 8. kwietnia 1940 roku, obserwatorzy okrętu wykryli przed Justoy koło Lillesand niemiecki statek "Rio de Janeiro".
Na okręcie podwodnym podniesiono sygnał, nakazujący statkowi zatrzymać się i przysłać łódź z papierami okrętowymi do kontroli. S/s "Rio de Janeiro" początkowo nie zareagował; dopiero po ostrzegawczej serii z karabinu maszynowego, oddanej przed dziób statku zwolnił. "Orzeł" wciąż nie miał zamków do dział, zabranych jeszcze we wrześniu 1939 roku przez Estończyków w Tallinnie. Po pewnym czasie ze statku zwodowano dinghy [2], a wkrótce okazało się, że kapitan 'niemca' wzywa przez radio na pomoc niemieckie lotnictwo. Dowódca polskiego okrętu rozkazał załodze "Rio de Janeiro" opuścić pokład statku, który, jak poinformował, zostanie storpedowany. Dopiero jednak po wystrzeleniu torpedy zaobserwowano reakcję r11; oto na pokładzie statku pojawili się nagle ludzie w mundurach; niektórzy z nich wyskakiwali za burtę. Torpeda trafiła, nie czynią jednak zbyt wielkich szkód. Kiedy w pobliżu pojawił się samolot, z "Orła" wystrzelono kolejną torpedę [3]. Tym razem nastąpił wielki wybuch; niemiecki statek złamał się na dwie części i zatonął.
Nadlatujący samolot nie był niemiecki r11; była to norweska maszyna F-332, pilotowana przez por. Reidara Kristiana Hansena. Wkrótce przybyły liczne jednostki norweskie, których załogi rozpoczęły akcję ratunkową. Ocalałych rozbitków i ciała ofiar transportowano do Lillesand, Ny Hellesund, Marvika i do Kristiansand. Uratowani, umundurowani Niemcy twierdzili, że płynęli do Bergen, by bronić Norwegii przed zakusami sił brytyjskich.
"Orzeł" tymczasem dalej patrolował wody u brzegów Norwegii. 2. maja okręt znajdował się przed okupowanym teraz przez Niemców Stavangerem, gdzie załoga obserwowała reflektory i obronę przeciwlotniczą w akcji. W dniu 4. maja dowódca "Orła" zameldował o obecności czterech niemieckich trałowców przed rafą Jearen. Niemcy zorientowali się, że na wodach przybrzeżnych operuje nieprzyjacielski okręt podwodny, a jeszcze 2. maja niemiecki "Hafenkommandant" Stavangeru zameldował o wykryciu koło Feistein zanurzonego okrętu podwodnego. Okrętem tym był prawdopodobnie "Orzeł".
W dniu 23. maja 1940 roku ORP "Orzeł" opuścił Rosyth, wychodząc na swój kolejny patrol, który miał się okazać ostatnim. Okrętowi postawiono zadanie patrolowania wód pomiędzy Norwegią a Danią, a potem polecono przejść bardziej na północ. Po wyjściu z bazy w Rosyth, które nastąpiło 23. maja o godzinie 23.00 czasu lokalnego, z okrętu nie odebrano żadnej wiadomości. Dowódcy "Orła" polecono powrócić z patrolu tak, by okręt zawinął do Rosyth rankiem 8. czerwca. Niestety, ORP "Orzeł" nie powrócił z tego patrolu już nigdy. W dniu 17. czerwca Admiralicja Brytyjska ogłosiła komunikat o uznaniu okrętu za zaginiony i prawdopodobnie stracony wraz z całą Załogą, złożoną z 61 Polaków i dwóch [4] Brytyjczyków.
W dniu 17. maja 1992 roku odsłonięto w parku miejskim w Lillesand skromny pomnik, upamiętniający sukces "Orła" r11; zatopienie s/s "Rio de Janeiro". Dokładnie w rok później, 17. maja 1993 roku, do portu w Lillesand zawinęły dwa okręty Polskiej Marynarki Wojennej, korweta "Metalowiec" i okręt ratowniczy "Piast". Delegacje obu załóg uczestniczyły w obchodach norweskiego święta narodowego, m. in. składając wieńce pod wspomnianym pomnikiem. Podczas tej wizyty doszło do przykrego zgrzytu, kiedy nagle Norwegowie, w najlepszej zresztą wierze, zaczęli zbierać pieniądze dla "biednych" Polaków. Sytuacja dla tych ostatnich stała się, delikatnie mówiąc, niezręczna. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze, a zebrane pieniądze trafiły ostatecznie do jednego z polskich szpitali.
Badanie taśm wideo
Specjalne miejsce, jakie ORP "Orzeł" zajmuje w wojennomorskich dziejach Polski i Norwegii, oznaczało daleko większe zainteresowanie znalezionym wrakiem zarówno wśród pracowników "Oil Directorate", jak i wśród wojskowych oraz cywilnych specjalistów, zaproszonych do współpracy przy analizie materiału, nagranego na taśmach wideo. Jeśli znaleziony wrak okazałby się wrakiem "Orła", byłaby to prawdziwa sensacja! Zważywszy okoliczności utraty okrętu, wspomniany materiał mógł przedstawiać wrak "Orła".
Dzięki uprzejmości i kompetencji Personelu Instytutu Polskiego i Muzeum Wł. Sikorskiego w Londynie, pana R. M. Copocka z brytyjskiego Ministerstwa Obrony oraz pracowników Muzeum Okrętów Podwodnych RN w Gosport uzyskano zdjęcia i informacje o obydwóch wchodzących w grę okrętach, to jest o "Orle" i "O-22". Z Holendrami poszło trudniej. Nie można było dodzwonić się do attaché wojskowego Holandii w Oslo, a i próby skontaktowania się z dowództwem Koninklijke Marine [5] nie przyniosły rezultatu. Dopiero telefon do Muzeum Kon. Marine w Den Helder [6] zaowocował kontaktem z panem Leonem Hamburgiem, porucznikiem rezerwy Kon. Marine. Pan Hamburg okazał się bardzo pomocny i odtąd holenderska część dochodzenia w sprawie znalezionego wraku ruszyła do przodu. Uprzejmy Holender bardzo szybko przesłał do Norwegii rysunki konstrukcyjne i zdjęcia z budowy i wodowania obu okrętów, a także zdjęcia z wizyty "O-22" w Szkocji w 1940 roku. Pomoc pana Hamburga w postaci zgromadzonych przez niego materiałów i informacji pozwoliła norweskiemu zespołowi badającemu sprawę podmorskiego znaleziska ustalić, iż prawdopodobnie jest to wrak "Orła" lub też "O-22".
Kierownictwo OD, pragnąc oszczędzić przykrych wspomnień żyjącym członkom rodzin marynarzy poległych na obu okrętach, nalegało na to, aby wszelkie informacje o prowadzonych pracach utrzymywać w tajemnicy do czasu bezspornej identyfikacji wraku. Oficerowie Norweskiej Marynarki Wojennej, zaangażowani w sprawę, w pełni rozumieli i podzielali to stanowisko. Było również jasne, że dla absolutnej pewności co do tożsamości wraku, potrzebne będą kolejne zdjęcia oraz pomoc ze strony specjalistów wojennomorskich z Holandii i z Polski.
Odpowiednią informację przekazano do Polski drogą kontaktów osobistych z oficerami PMW. Kopia nagrania wideo oraz inne dokumenty dostarczono im podczas wizyty w bazie marynarki wojennej w Gdyni. Materiały te trafiły następnie do specjalistów z muzeum PMW, którzy przejrzeli je. Nawet dowódca PMW, wiceadm. Romuald Waga [7], zainteresował się sprawą do tego stopnia, że wygospodarował w swoim zwykle napiętym planie dnia czas na konferencję, podczas której przedstawiono mu szczegóły odkrycia wraku oraz dokumentację przeprowadzonych badań. Admirał Waga podkreślił miejsce "Orła" w historii PMW i obiecał, iż przekaże sprawę do zbadania specjalistom. Kierownictwo badań powierzono dyrektorowi Muzeum PMW kmdr. por. dr. Zbigniewowi Wojciechowskiemu.
Poinformowanie Koninklijke Marine
Jakkolwiek kontakt z panem porucznikiem Hamburgiem był wartościowy, kierownictwo OD pragnęło oficjalnie poinformować o znalezionym wraku dowództwo Kon. Marine, bo przecież mogło chodzić o wrak holenderskiego okrętu podwodnego "O-22". Wobec tego jeszcze w 1993 roku formalnie przesłano do Helders Marinemuseum kopię taśmy wideo z filmem oraz kopie dokumentów z prośbą, by HM przekazało materiały dalej, do odpowiedniej komórki Kon. Marine. Kierownictwo OD wyraziło też podziękowanie dyrekcji Muzeum w Den Helder za pomoc, jakiej udzielił tej instytucji pracownik HM, porucznik Hamburg.
Zainteresowanie znaleziskiem okazywała w dalszym ciągu Marynarka Wojenna Norwegii. Dwóch wyższych oficerów z Defence Command South Norway (DEFCOMSONOR) r11; wiceadm. Bjornara Kibsgaarda i kontradm. Hansa P. Sema r11; poinformowano w początkach listopada o stanie badań odnalezionego wraku; kontradm. Sem obiecał, że zgromadzonym materiałom przyjrzą się także norwescy specjaliści. W połowie listopada, podczas spotkania w siedzibie OD, przedstawiono oficerom DEFCOMSONOR stan badań oraz przekazano zgromadzone materiały. Kierownictwo "Oil Directorate" potwierdziło w liście skierowanym do DEFCOMSONOR, że wspomniana konferencja się odbyła i że materiały zostały przekazane.
W tymże listopadzie do kierownictwa "Oil Directorate" zadzwonił dowódca holenderskich sił podwodnych. Oficer poprosił, aby do czasu uzyskania ostatecznej odpowiedzi na pytanie, jaki to wrak został odkryty, wszelkie napływające informacje utrzymywano w tajemnicy przed prasą r11; po czym strona holenderska zamilkła na dłuższy czas. Później okazało się, że w Holandii potraktowano sprawę bardzo poważnie i już od połowy października specjaliści z tamtejszych sił podwodnych i z wydziału sprzętu Dowództwa KM w Hadze badali napływające informacje w celu ustalenia, czy odkryty obiekt to rzeczywiście wrak HrMS "O-22". W prowadzonych pracach uczestniczył m. in. pan H. M. Ort, komandor porucznik Kon. Marine w stanie spoczynku i najstarszy syn ostatniego Dowódcy "O-22".
Nie napływały też żadne informacje od PMW i Norweskiej Marynarki Wojennej. Wyglądało na to, iż przekazane dokumenty utknęły po prostu w szafach rozmaitych wojskowych komórek; okazało się na szczęście, że nie. Wspomniani już Holendrzy zainteresowali się sprawą na serio i utworzyli zespół specjalistów, którego zadaniem było ustalenie, czy odnaleziony obiekt może być wrakiem "O-22". Sprawę obiektu badali również Polacy; w pewnym momencie dochodzenie w sprawie tożsamości wraku ruszyło we właściwym (jak miało się okazać) kierunku.
Polscy dziennikarze na tropie
W drugim półroczu 1993 roku PMW i Kon. Marine prowadziły rozmowy o współpracy. W lutym 1994 roku do Gdyni przybyli wysocy rangą oficerowie holenderscy, by sfinalizować prowadzone negocjacje. Czternastego lutego w gmachu Dowództwa PMW w Gdyni zorganizowano konferencję prasową z udziałem dowódcy PMW i gości z Holandii. Głównym tematem konferencji miało być wynegocjowane właśnie porozumienie o współpracy obu flot, lecz ku zaskoczeniu wiceadm. Wagi obecny na sali dziennikarz "Gazety Morskiej" [8] zapytał, czy prawdą jest, iż na Morzu Północnym odnaleziony został wrak "Orła". Admirał odpowiedział, iż dowództwo PMW rzeczywiście otrzymało z Norwegii taśmę z pewnym nagraniem wideo, lecz na razie nie można stwierdzić z pewnością, który z zatopionych okrętów sfilmowano; następnie oficer dodał, iż obecnie nadarza się okazja przeprowadzenia bardziej szczegółowych badań we współpracy z Holendrami. Komentarze tych ostatnich na ten temat nie zachowały się. Następnego dnia w "Gazecie Morskiej" ukazał się obszerny artykuł, którego autor donosił, iż na dnie Morza Północnego prawdopodobnie odnaleziono wrak "Orła", lecz nie ma stuprocentowej pewności, czy rzeczywiście jest to wrak tego właśnie okrętu. Wiadomość ta dotarła do Warszawy, po czym została powtórzona przez Polskie Radio i przez największe stołeczne dzienniki, by wymienić tylko spory artykuł na ten temat, jaki ukazał się na pierwszej stronie "Życia Warszawy" z 5./6. marca 1994 roku. W ten sposób radio i prasa wywarły swego rodzaju nacisk na dowództwo PMW, by zajęto się tematem na poważnie.
Nie brakło propozycji, a nawet żądań, aby rozpoczęto zbiórkę środków na przeprowadzenie odpowiednich badań znalezionego wraku, a nawet r11; w miarę możliwości r11; na jego wydobycie na powierzchnię. Powoli cała sprawa stawała się dla PMW niewygodna; zapytania dotyczące znaleziska trafiły też do Ambasady Królestwa Norwegii w Polsce.
Działając pod wciąż rosnącym naciskiem z zewnątrz, specjaliści z PMW dokładnie zbadali nagranie wideo i towarzyszącą mu dokumentację. Wreszcie w końcu marca dowództwo PMW zorganizowało w swej gdyńskiej siedzibie spotkanie, któremu przewodniczył podwodnik z siedemnastoletnim stażem, kontradm. Jędrzej Czajkowski. Na spotkaniu obecni byli także r11; red. Marek Błuś, który to "wywołał wilka z lasu", zadając wiceadm. Wadze zaskakujące pytanie podczas pamiętnej konferencji w dniu 14. lutego, nadto inż. Adam Śmigielski ze Stoczni Marynarki Wojennej w Gdyni, inż. Marek Twardowski, specjalista z Muzeum Morskiego w Gdańsku oraz red. Aleksander Gosk, wówczas dziennikarz Telewizji Gdańsk i "Gazety Morskiej". Wtedy właśnie dowództwo PMW po raz pierwszy pozwoliło cywilnym specjalistom obejrzeć otrzymane materiały. Obecnym na sali przedstawiono nagranie wideo, a kontradm. Czajkowski przedstawił w swym komentarzu szczegóły wykluczające jego zdaniem możliwość, iż nagranie przedstawia wrak "Orła". Kontradmirał oświadczył, iż uszkodzenia kadłuba oraz zamknięte włazy wskazują na to, że okręt został trafiony bombami głębinowymi. Cywilni specjaliści zgodzili się ze zdaniem kontradmirała, dodając, iż sfilmowany obiekt to prawdopodobnie wrak holenderskiego okrętu podwodnego "O-22", który według ich wiedzy zatopiony został 8. listopada 1940 roku przez dwa niemieckie okręty wojenne. Kończąc spotkanie, kontradm. Czajkowski zalecił obecnym na sali dziennikarzom, by ci, informując opinię publiczną o fakcie, nie budzili złudnych nadziei, że oto właśnie odnaleziono wrak "Orła".
Sprawa podwodnego znaleziska wzbudziła w Polsce spore zainteresowanie. Stanowiła ona główny temat spotkania Stowarzyszenia Oficerów-Podwodników, jakie odbyło się 28. maja 1994 roku w Gdyni. Kierownictwo OD zezwoliło na pokazanie nagrania wideo zarówno podczas spotkania, jak i w TVP. Odnalezionym wrakiem interesowało się zapewne także polskie Ministerstwo Obrony Narodowej; w połowie maja 1994 roku polskiemu ambasadorowi w Oslo polecono zebrać w Norwegii stosowne informacje na temat znaleziska dla Ministra Obrony Narodowej.
Prace nad wydobyciem z nagranego filmu możliwie wszystkich informacji prowadzili także norwescy entuzjaści historii flot i wojen morskich r11; panowie Knut Sivertsen z Trondheim, Oistein Berge ze Stavanger i dr Wojciech Kauczyński z Trondheim. Ten ostatni, urodzony w Polsce doktor nauk technicznych, pracuje dla Marintek, Trondheim. Swego czasu dr Kauczyński służył na pokładzie ORP "Sęp", bliźniaczej jednostki "Orła", był więc najlepszym z możliwych interpretatorów nagrania. Wykonał swe zadanie nadzwyczaj rzetelnie, przedstawiając na początku kwietnia 1994 roku stosowny raport. W konkluzji dokumentu Kauczyński stwierdził, iż znaleziony obiekt nie jest wrakiem "Orła", lecz holenderskiego okrętu podwodnego O-22 [9].
To jest "O-22"!
W początkach marca 1994 roku Dowódca Sił Podwodnych Kon. Marine poinformował kierownictwo OD, iż strona holenderska doszła do wniosku, że odkryty obiekt jest wrakiem HrMS "O-22" i postanowiła, że poda fakt jego odkrycia do wiadomości publicznej za dwa miesiące. Holender poprosił kierownictwo OD o nieujawnianie do tego czasu posiadanych informacji, przez wzgląd na żyjących jeszcze krewnych oficerów, podoficerów i marynarzy poległych na zatopionym okręcie. 14. kwietnia 1994 roku holenderski oficer jeszcze raz zadzwonił do kierownictwa "Oil Directorate" informując je, iż w dniu 19. kwietnia tegoż roku ukaże się na łamach holenderskiej prasy informacja o znalezionym obiekcie oraz odbędzie się specjalna konferencja prasowa. Na konferencji tej obecny będzie syn dowódcy "O-22". Holender dodał ponadto, iż w kraju żyje jeszcze dziesięć wdów po członkach załogi "O-22", że mają one od 87 do 91 lat i że przed oficjalnym podaniem wiadomości wdowy zostaną przez niego poinformowane o odnalezieniu stalowego grobowca ich mężów.
W dniu 19. kwietnia 1994 roku informacje o odkryciu wraku HrMS "O-22" uroczyście ukazały się na łamach holenderskiej prasy. Okręt podwodny "O-22" spłynął na wodę 20. stycznia 1940 roku [10]. 10. maja, gdy wojna zastukała do holenderskich drzwi, nie był jeszcze gotów do służby, lecz zdołał przedostać się wraz z innymi jednostkami Kon. Marine do portów brytyjskich, by odtąd walczyć u boku Brytyjczyków, Polaków i Norwegów. Wkrótce HrMS "O-22" osiągnął gotowość bojową; przed wyjściem z Dundee w ostatni rejs okręt odbył cztery patrole bojowe na wodach Morza Północnego. Na swój piąty patrol "O-22" wyruszył pod brzegi Norwegii, na wody między Skudenes i Lista, z załogą liczącą 45 osób (byli wśród nich trzej Brytyjczycy z grupy łącznikowej RN) i pod dowództwem Luitenanta [11] J. W. Orta. Po wyjściu okrętu z Dundee w dniu 5. listopada 1940 roku nie odebrano od niego żadnych komunikatów radiowych [12]; wobec niepowrócenia jednostki z patrolu w wyznaczonym terminie (21. listopada) HrMS "O-22" uznano za stracony.
Miejsce ostatniego spoczynku Załogi...
Dowództwo Kon. Marine zdecydowało, iż odnaleziony wrak "O-22" pozostanie na dnie, jako grób wojenny r11; miejsce wiecznego spoczynku. W holenderskim Dniu Wyzwolenia, 4. maja 1994 roku w Den Helder, oddano podczas dorocznej uroczystości pod pomnikiem Marynarzy z okrętów podwodnych poległych w czasie II wojny światowej hołd Załodze "O-22". Pod koniec lata 1994 roku, w miejscu zatonięcia okrętu na ławicy Egersund złożone zostaną wieńce od Marynarki i od żyjących członków rodzin Marynarzy z "O-22" [13].
Badania wraku będą kontynuowane. Po uzyskaniu nowych danych na temat miejsca zatopienia i stanu wraku Holendrzy mają nadzieję znaleźć w brytyjskich i niemieckich archiwach dalsze szczegóły utraty "O-22". Uda się być może skorygować wcześniejsze przypuszczenia co do zatopienia okrętu w dniu 8. listopada 1940 roku przez niemiecki trałowiec "M-144" i ścigacz okrętów podwodnych "UJ-177".
Artykuły, ukazujące się w prasie holenderskiej były czytane także w Norwegii. Pierwszą gazetą norweską, w której 22. kwietnia 1994 roku znalazła się obszerna relacja o "O-22" była "Agderposten", której redaktorzy przygotowali ją na podstawie materiałów, uzyskanych drogą osobistych kontaktów z Holendrami oraz dodatkowych informacji od kierownictwa "Oil Directorate". Również w "Stavanger Aftenblad" ukazał się, napisany z pozycji neutralnych, artykuł o okolicznościach utraty i odnalezienia wraku HrMS "O-22", lecz już następnego dnia redakcja zmieniła swoje stanowisko w sprawie, stwierdzając w kolejnym wydaniu, iż cała sprawa nie była znana norweskim czynnikom wojskowym. Próbowano zapewne skłócić kierownictwo OD z władzami wojskowymi z powody niedostatecznie sprawnego obiegu informacji. Wspomniane kierownictwo zdecydowało, iż pozostanie z daleka od toczącej się dyskusji, lecz przesłano odpowiednie pisma rzecznikom prasowym instytucji wojskowych, którzy mieli podobno stwierdzić, że władze wojskowe rzeczywiście nie zostały dostatecznie poinformowane o sprawie. W piśmie przypomniano, iż zaraz po odnalezieniu wraku "O-22" w sierpniu 1993 roku, odpowiednie komórki Marynarki Wojennej informowane były o rozwoju sytuacji niemal na bieżąco.
Informacje o znalezieniu miejsca spoczynku wraku HrMS "O-22" wywołały w Holandii poruszenie. Niektórzy z krewnych poległych Marynarzy przyjęli je z ulgą r11; nareszcie dowiedzieli się, co się stało, i gdzie spoczywają ich Mężowie i Ojcowie. Kon. Marine ze swej strony podeszła do sprawy bardzo taktownie. Dowódca holenderskich sił podwodnych, wizytując żyjące jeszcze wdowy po członkach Załogi "O-22", spotykał się także z rodzeństwem i dziećmi poległych. Do wszystkich rozesłano listy z informacjami o odnalezieniu wraku i znanymi szczegółami utraty okrętu.
Dla krewnych Załogi "Orła" raport o odnalezieniu wraku, opublikowany na wyrost, był bezceremonialnym i niepotrzebnym przypomnieniem tragedii sprzed 54 lat. Stosowne upomnienie, skierowane do dziennikarzy przez kontradm. Czajkowskiego, nadeszło zbyt późno, by temu zapobiec. Lecz każdy, komu nie są obojętne losy marynarzy uczestniczących w II wojnie światowej wciąż podziela nadzieję kontradmirała na to, że także wrak "Orła" zostanie pewnego dnia odnaleziony.
Przetłumaczył i opracował
Stary_Wraq
(W M Wachniewski)
Przypisy tłumacza:
1. Znakomity skądinąd transportowiec "Altmark" był zaopatrzeniowcem rkieszonkowegor1; pancernika "Admiral Graf Spee", pierwszego wielkiego okrętu, utraconego przez Kriegsmarine podczas II wojny światowej. Na statku tym przetrzymywani byli brytyjscy jeńcy (oficerowie i członkowie załóg) z dziewięciu jednostek, zatopionych przez niemieckiego 'korsarza' w okresie wrzesień-grudzień 1939.
2. ...a raczej szalupę.
3. Była to de facto trzecia torpeda "Orła", gdyż pierwsza z wystrzelonych chybiła celu.
4. W ostatni rejs wyszli na "Orle" nie dwaj, lecz trzej Brytyjczycy (członkowie ekipy łącznikowej RN, dowodzonej przez kpt. K. d'O. Notta).
5. Taką oficjalną nazwę nosi Marynarka Wojenna Holandii.
6. [Den] Helders Marinemuseum.
7. [Wice]adm. R. A. Waga zmarł w 2008 roku.
8. ...tj. ówczesnym lokalnym dodatku do gdańskiego wydania "Gazety Wyborczej" (dziś "Gazeta Trójmiasto").
9. Raport dr. Kauczyńskiego również dostępny będzie na Stronie w polskim przekładzie piszącego te słowa.
10. ...tj. w dwa lata i pięć dni po "Orle".
11. Luitenant (ter Zee) r11; to po holendersku chyba kapitan marynarki?
12. Podobna była sytuacja z "Orłem", którego radiostacja zamilkła na zawsze krótko po opuszczeniu przezeń bazy w Rosyth.
13. Ten fragment tekstu pokazuje jego "wiek" r11; artykuł powstał aż piętnaście lat temu!
w 04 March 2009 12:37
w 01 September 2009 09:12