W niektórych publikacjach można się z spotkać z informacją iż w 1962 Admiralicja podała informację jakoby Orzeł zatonął na brytyjskim polu minowym w przybliżonej "pozycji" 5700N - 0340E.Zatopienie miało mieć miejsce 25-V-1940.Tego dnia Brytyjskie stacje nasłuchowe zarejestrowały podwodną eksplozję w w/w pozycji.Czy Orzeł mógł dotrzeć do wymienionej pozycji drugiego dnia patrolu? W najnowszym MSiO jest artykuł poświęcony zatonięciu na niemieckiej minie szwedzkiego okrętu podwodnego ULVEN (pol.wilk).Interesujący jest opis uszkodzeń wydobytego przez marynarkę szwedzką okrętu.Nasz Orzeł był znacznie większy mógł zatem wybuch miny "znieść" znacznie lepiej(chodzi oczywiście o stan wraku)co zresztą nie zmienia tragicznego końca, szczególnie dla załogi.Ci z załogi Ulvena co nie zgineli od bezpośredniego dziąłania siły wybuchu zmarli wskutek wzrostu ciśnienia i utonięcia.Czemu Anglicy milczą?Czemu zasłaniają się utajnieniem spraw dotyczących II wojny światowej? A morze doskonale wiedzą co się stało z naszym Orłem?Pól minowych nie stawia się bez dokładnych planów.Takie jest prawo międzynarodowe przecierz miny trzeba w dowolnej chwili wytrałować.Plany muszą być w archiwach zarówno plany pozycji postawienia min jak z akcji trałowania.Można równierz poruszyć kwestię już opisywaną przez kolegów na tym forum.Idąc za komunikatem Niemieckim "W dniu dziejszym na środku morza północnego podczas ataku lotniczego został zatopiony aliancki okręt podwodny a drugi prawdopodobnie".Wielu znawców tematu twierdzi iż jest brak potwierdzenia tego faktu ale przecież luki w Niemieckich archiwach lub nawet brak w obecnej chwili jakiejkolwiek możliwości ustalenia prawdy o "komunikacie" wersji tej przecierz nie wyklucza.Równie dobrze nasz Orzeł mógłbyć atakowany dwa razy.Przecierz w momencie nagłego ataku z powietrza próbując alarmowo się zanurzyć mógł dosłownie "wpaść" na minę.A morze podczas ucieczki przed samolotem nastąpiła"jakaś"awaria techniczna?Przecierz 15-IV załoga Orła już chwilę grozy przeżyła(zacięcie się odwietrznika w zbiorniku szybkiego zanurzania) awaria wystąpiła raz mogła wystąpić ponownie i nasz biedny Orzeł z ogromną siła uderzył o dno co zakończyło się katastrofą.Można równierz pokusić się o wersję iż Orzeł podjął walkę z samolotem przecierz zamki do dział zamontowano tuż przed wyjściem w ostatni rejs: walkę mógł przegrać otrzymując trafienie lub samo wysuwanie boforsta pl.ze studzienki kiosku mogło opóżnić szybką ucieczkę w "bezpieczne" głębiny.Powyższa hipoteza opiera się na tzw"czynniku ludzkim".Niezrozumienie rozkazów lub wydanie dwóch sprzecznych mogło spowodować katastrofalne w skutkach zamieszanie(załoga naszego okrętu była naprawdę już przemęczona).Są to tylko hipotezy.Może kiedyś dowiemy się choć odrobiny prawdy.Co z "tropem" Norten Horizont-sfilmowanym przez układających rurociag tajemniczym okrętem podwodnym? pozdrawiam wszystkich DAREK MAYEN.
...ostatnie zapytanie, które przewraca wszystko na temat ORŁA do góry stępką. Jeśli trop tych Norwegów byłby właściwy, to oczywiście do lamusa natychmiast idą wszelkie stwierdzenia o utracie okrętu na minach (stan wraku jest zbyt dobry, zob. opis w innym miejscu). Rzecz jasna, wrak powinien zostać "nieinwazyjnie" (bowiem stanowi cmentarz wojenny) zbadany przez jednostki PMW. Należy w tym celu dowiedzieć się, gdzie spoczywa i bez względu na wszystko zorganizować stosowną ekspedycję, najlepiej z udziałem jednostek kilku flot. Zajmę się przypomnieniem o tym Panom Marynarzom z Gdyni...
Odnoszę niemiłe wrażenie że Panowie Marynarze z Gdyni mają centralnie w zęzach jakiekolwiek zamiary co do poszukiwania Orła.Po ostatnim święcie na którym zawieszono tabliczkę ku czci okrętu (tabliczka wykonana jako zadanie domowe mata-grawera za 3 dni przepustki) na którym było gości o 2/3 mniej niż dzieci w ogródku urodzinowym Mc Donalda, wręcz powiedziałbym konspiracyjne odsłonięcie tabliczki rodzi uczucie o swoistym opsikaniu szerokim sikiem kolejnej rocznicy i samego okrętu.Nasza marynarka zajmuje się szeroko pojętą obronnością naszych granic, i jakakolwiek próba zrobienia czegokolwiek na własną rękę spęłza na niczym gdyż trwa słuszna walka o zatrzymanie stołków pod admiralskimi d***mi.Jakiekolwiek rozmowy schodzą do puenty typu- daj spokój mam co innego na głowie.Rzecznik prasowy MW prawdopodobnie nie wie nawet jak wygląda okręt, musi dbać o dobre relacje z publiką więc odpowiedzi też są grzeczne typu, wiecie rozumiecie, to będzie dopiero przedyskutowane.Któregoś dnia jakiś Surveyer przejedzie po wraku robotem z nudów wyyyyyciągnie 10 tys dolców w złocie, i na licytacji w internecie sprzeda tablicę z lewej strony kiosku.Nasza Marynarka zgłosi oficjalny protest bo znała dawno pozycję wraku ale ubiegli ją niedobrzy ludzie o jeden dzień.Niejedno dzieło sztuki w ten sposób przepadło .BETON proszę państwa.
Oczywiście scenariusz dalszych prac wokół ORŁA może być taki, jaki Kolega przed chwilą naszkicował, ale ja mam w Bogu nadzieję, że nie dopuścimy do tego, ani Ty, Władco Piorunów, ani ja, skromny, bo stary Wraq.
Ja też odnoszę wrażenie, że dla pewnych kół w naszej MW ważniejsze jest wystawanie z kompaniami honorowymi po kościołach niż prawdziwa morska robota dla zachowania i utrwalenia naszych najpiękniejszych kart morskiej historii. Ciekaw jestem, komu i jak mocno trzeba przywalić tam u góry, żeby jeden z drugim pan admirał [suchoputnogo fłota] zrozumiał, że istnieją w tym kraju ludzie i organizacje, którym na czymś z tej łączki jeszcze zależy.
Chciałoby się dorwać do radiowego mikrofonu lub telewizyjnego studia i wrzasnąć przez łącza na cały kraj, że właśnie minęła kolejna rocznica i co?...
Ale ale - jesteśmy jeszcze MY, ci fanatycy od ORŁA, którzy razem nie spoczną, nim nie usłyszą pewnego wyśnionego po nocach meldunku: [color=blue]Trzecia Rzeczypospolita, Ojczyzno, Polsko - Twój Najsławniejszy Okręt Podwodny melduje powrót z patrolu do domu![/color] Symbolicznie, ale przecież zawsze WRÓCI. Już nasza w tym głowa!
Stary Wraqu, napisałeś "postęp prac"? Jakich?Jedynie MarWoj może ze swoimi możliwościami sprzętem odnaleźć wrak Orła.To nie jest niemożliwe skoro został odnaleziony kuter torpedowy prezydenta USA Kennedyego., jednostka kilka razy mniejsza od Orła.Chodzi o to że żołnierze z nad Bałtyku patrzą służalczo w stronę Warszawki ze sciśniętymi pośladkami wiernopoddańczo słuchając kolejnych rozkazów o wykonaniu kolejnej parady.Rzemiosło morskie na Wybrzeżu zamarło.Kolejne ćwiczenia pokażą że mamy doskonałą flotę bo nieodkryto w głębinach polskiego okrętu-celu który pozorował rosjan.A o okręcie który pierwszy zalarmował aliantów o inwazji na Norwegię i pokazał wszystkim podwodniakom jak się pływa cisza.I to mnie drażni...Bo MarWoj oprócz zacierania śladów po fali nie ma nic więcej do roboty...Taka jest Najaśniejsza nasza...Pozdrówka
...ale ostatnie jej takie dni. Już jeden liścik dostało bractwo, parę innych poszło też w różne inne miejsca [w tym i do BANDERY, a jak, bo mam ich maila!]. Coś się MUSI zmienić i niech mnie BISMARCK razem z HOODEM, jeśli nie porozbudzam tych tam niedźwiedzi nad Bałtykiem!!!
Mówiłem sobie że nie bede się wtrącać do postów na forum, ale do ninijszego listu tę zasadę przejde.
Ponad 5 lat temu jak zbudowałem stronę o Orle, byłem pełen entziazmu co do dalszych jego losów. Teraz po tym okresie mogę stwierdzić ze jestem okropnie zawiedziony.
Nie bede się tu rozpisywać, ale z ręką na sercu moge stwierdzić że prawie żaden projekt nie doszedł do skutku (poza zmiana strony www). Druga sprawa ze nigdy nie otrzymalem od zarządu Stowarzyszenia zadnych informacji z bierzącej działalności. Wiele osób wie, ale nikt nie waży sie o tym pisac, o wojnie miedzy Marynarką wojenną, stowarzyszeniem, i podziałami wewnątrz stowarzyszenia.
Szkoda tylko ze na tym tracimy my. Ach szkoda gadac. Jak co to zapraszam na PRV.
...niż wszystkie małe "prywatne wojenki" i animozje. Inna rzecz, że tych ostatnich gdzie jak gdzie, ale w Stowarzyszeniu być nie powinno, bo - patrz tytuł.
Może ten i ów z Kolegów na stronie pomyśli sobie, że "jakiś Stary_Wraq robi sobie na ORLE reklamę" - nic z tych rzeczy; Stary_Wraq po prostu siedzi w sprawie od lat (dobrych paru lat, NIE BĘDĄC FACHOWCEM, to jest wojennym marynarzem). Można odnieść wrażenie, że tenże Wraq podpiera się Stowarzyszeniem dla celów może własnych - też nie, bo wszystko, co przygotowuje, ma związek z ORŁEM i jego odnalezieniem.
Istnienie jakichś prywatnych wojenek na styku PMW-Stowarzyszenie - to jest nieporozumienie, bo wszyscy jesteśmy po tej samej stronie, ale wiem, że "komuś tam" wysoko w PMW może nie w smak jest obecność ludzi z zewnątrz przy ORLE, w dodatku patrzących Panom Oficerom na ręce. Niestety, Panowie Obermarynarze - to już tak zostanie; stare czasy, kiedy mogliście zbywać wszystkich zainteresowanych "tajemnicą wojskową" minęły i teraz już ZAWSZE będą się w pobliżu Panów Oficerów i Sztabu kręcili wścibscy cywile i rozmaite stare wraki (jak ten tu, o). Ciekawe tylko, komu "tam" zbytnio zależy na (nieuzasadnionym) spokoju???
W każdym razie PROSZĘ NIE ZAMYKAĆ - ANI FORUM, ANI TYM BARDZIEJ STRONY, BO TO BYŁOBY DOPIERO "ICH" ZWYCIĘSTWO!
Stary_Wraq napisał:
W każdym razie PROSZĘ NIE ZAMYKAĆ - ANI FORUM, ANI TYM BARDZIEJ STRONY, BO TO BYŁOBY DOPIERO "ICH" ZWYCIĘSTWO!
A o to sie nie ma co bać. Strona ta jest stroną prywatną a nie stowarzyszenia. Więc co ma być to zależy tylko ode mnie. No i może jakiś głosów natury formalnej .
Strona była, jest i bedzie!!! Pozdrawiam
...wychowanych w dobrej szkole patriotyzmu, lub po prostu w przyzwoitych rodzinach, wciąż tli się iskierka miłości do tego tu Kraiku, jakikolwiek by On nie był - ja zwyczajnie pamiętam o Tych Wszystkich, co poginęli między innymi po to, byśmy my dzisiaj mogli cieszyć się prostym pokojem, bezpieczeństwem i przyjaciółmi dookoła granic. Ludzie z WICHRA, z GRYFA, z ORKANA i z ORŁA też byli zwyczajni, bo podobno ani bohaterem, ani żołnierzem (żołnierzem ANI!) nie rodzi się nikt. I ciągle mi gdzieś tam łazi po głowie, że oni też mimo wszystko chcieli sobie pożyć na tej Ziemi, ale kiedy przyszło zginąć latem - krwi nie odmówił nikt. I gdzieś tam po zakamarach serduszka chodzi chęć zrobienia czegoś tu i teraz dla Nich, ot, zwyczajnie, zamiast "dziękuję" - ale po to, by zapamiętać, bo to było bohaterstwo, ot, i tyle...
Witam
W 1997 w sierpniu jechałem pociagiem na Hel, w Poznaniu do pociagu wsiadł pewien starszy pan wraz z żoną ( tyowa angielska uroda), co sie okazało, "czytałem artykuł w rzeczpospolitej a propos ORP Orzeł i w pewnej chwili strszy pan do mnie mówi przepraszam jestem tu pierwszy raz od kampani wrzesniowej", pływał na Konradzie a pózniej na Dragonie, czy wie pan kto zatopił Orła - mówię nie a on odparł - wszyscy marynarze na wyspach wiedzieli ze była to pomyłka jak okreslił "destroyer" rozumie pan wziął go za U-boota. Mówił ze radio mieli uszkodzone. Nie wiem ile w tym prawdy ale był pardzo powazny i mieli zakaz mówienia o tym.
To byłoby zbyt proste i łatwe do wyjaśnienia gdyby to była pomyłka (zbyt dużo świadków aby to ukryc) śmiem twierdzic że z niewyjaśnionych powodów "Orzeł" był bardzo niewygodny w tamtym okresie i dla rządu emigracyjnego i angoli co potwierdza niechęc do odnalezienia wraku i wyjaśnienia przyczyn zatonięcia.
Naszego "Orła" nie pozwolą odnależc.
Wręcz przeciwnie. Ukrycie takiego faktu jest banalnie proste. Wystarczy że destrojer miał kontakt, zrzucił bomby i na powierzchni pokazały się resztki 'U-boota'. Załoga zadowolona wraca do portu, i tylko i wyłącznie wyższe Dowództwo jest w stanie połączyć fakt ataku brytyjskiego destrojera ze stratą alianckiego op. Załoga okrętu nie musi o niczym wiedzieć i do dziś chlubi się zbombieniem wrażej podłodki...
Drogi kolego.
O ile mnie pamięć nie myli to alianckie OP miały świece odpowiedniego koloru wystrzeliwane nawet w zanurzeniu jeśli podejrzewały że atakuje ich swój okręt.Najdobitniejszym tego przykładem jest ORP "Jastrząb" pod Kapitanem Romanowskim zatopiony "omyłkowo" przez swoich.Bardzo dokładnie opisuje w swojej książce "Torpeda w celu" przebieg zdarzenia i w tym właśnie strzelanie owych świec na które atakujący nie zwracali uwagi.
Pozdrawiam.
A niby skąd miał ORZEŁ wiedzieć, że go bombią swoi?! JASTRZAB wyszedł daleko poza swój sektor to mógł przypuszczać, że tak było, a tu - cóż nie wiemy...
Generalnie - nikt nie twierdzi, że zrobili to Anglicy, ale nie można wykluczyć takiej możliwości.
Witam Panów ja jednak stawiam na "pomyłkę " HMS Tacu,
ciekawe, czy dla kolegów mieszkających w W. Brytanii było by mozliwe dotrzeć do żyjących członków załogi, Tacu, ewentualnie ich rodzin i dowiedzieć się co sie działo w dn 28. maja w godz 03.50 - 13.50 i co sie stało z celem, do którego podchodził, jeżeli członkowie załogi Tacu już nic nie powiedzą, to moze pochwalili sie po wojnie rodzinie?????.
Ewentualnie poszukać kogo tłukli Niemcy bombami w dn. 02.08 w godz 09-50 do 10.20, a później 02.06 pomiedzy godzinami 18-19.
znając przypuszczalną pozycje Tacu, ( dziennik okrętowy) i kierunek skąd dochodziły ataki bombowe, można w przybliżeniu ustalić odległość i sektor, gdzie należałoby wysłać ORP Heweliusza, a nie propagandowo ganiać go Morzu Północnym,
pozdrawiam
Tomek a czy nie uwazasz, ze scenariusz powtarzany aż do śmierci przez Przadaka, ( pomimo stanowczych prób zmiany jego stanowiska przez naszych oficerów podwodników, oraz Angoli) dziwnie pokrywa się z częścią zapisów w dzienniku Tacu, a raczej z brakujacą częścia wpisów???
No kurde, w cuda nie wierzę, ale to jest dziwne,
Dlaczego F, Prządak, tak uparcie obstawał przy swojej teorii??? widocznie miał jakieś wskazówki !!!. nie jest tajemnicą, ze w każdej jednostce wojskowej są przecieki informacji, po liniach Łączność- kadra, adiutant -kadra, i co ciekawe zawsze chorążowie i podoficerowie sztabowi wiedzą najwięcej i najwcześniej -wiem to z autopsji.
załózmy, ze komunikat z Tacu, po odebraniu przez "drucików" dyzurnego flotylli, trafił na jego biurko, po ok 30 min, on uznał, ze nie był na tyle pilny, żeby natychmiast przedstawić go d-cy flotylli, a tylko on miał taką wiedze, aby zorientować się do do ewentualnej pomyłki, daje rozkaz utajnienia treści komunikatu, i sytuacji jaka wydarzyła się w kwadracie A-3.
oficerowie sztabu milczą, ale do tej pory obsługa radiostacji specjalnie czy bezwiednie, wykonała kilka przecieków, które dotarły do Prządaka.
Po otrzymaniu oficjalnego rozkazu dot, zachowania scisłej tajemnicy obsługa radia, już później milczy, i dlatego karnicki i romanowski, nie uzyskali dalszych wyjaśnień.
Jast to hipoteza, ale zwazając na podobieństwo sytuacji, późniejsze, podłe postępowanie Angoli wszystko jest możliwe.
Tomek zgadzam się, ze obszar A-3 jest wielki, ok 60 km/70 km, ale nas interesuje jego północny wycinek tj ok 40 km/60 km, podczas poszukiwań np. skanerem elektromagnetycznym ( chyba tak to sie nazywa) różnice anomalii magnetycznych wykrywa się ze znacznej odległosci, z ogólnej liczby wraków w tym rejonie ok 80 % jest znanych i opisanych, nas interesuję te nieznane.
Czytałem , że owe anomalii magnetycznych wykrywa się z powietrza
ale cóż jak już koledzy napisali wczaśniej sami ( my grupa zapaleńców)
nic nie zrobimy, a ci co moga coś w tej sprawie zrobić ( w Gdyni i w Warszawie) mają to w dupie
pozdr