16 March 2025 21:07
Nawigacja
· Strona główna / Home Page
· Dane techniczne / Specification
· Kalendarium / Timeline
· Historia / History
· Artykuły / Articles
· Grupa Poszukiwawcza ORZEŁ / Association of the "ORZEL" submarine search group
· Forum
· Katalog linków / Links
· Galeria / Photogallery
· Kontakt / Contact
· Szukaj / Search
Najnowsze artykuły
· Krążowniki pomocni...
· U-Booty nietypowo ut...
· O potrzebie posiadan...
· Antoni's Story (Tol...
· ORP "Orzeł" a pola ...
Ostatnio Widziani
· zawila 3 tygodni
· Marcin 4 tygodni
· Thor 6 tygodni
· Iron Duke28 tygodni
· Krolik33 tygodni
· donitzz59 tygodni
· Maryoush81 tygodni
· dar7914123 tygodni
· ted124 tygodni
· Xaro160 tygodni
Losowa Fotka
Czat
Musisz się zalogować, aby opublikować wiadomość.

30-12-2021 20:52
Witam!!!

30-12-2021 18:14
Witam wszystkich ponownie Wink

22-12-2021 13:05
Bravo!!!! Warto było czekać.

22-12-2021 11:23
Witam Was ponownie!!!

16-07-2018 13:24
https://tech.wp.pl
/chca-przebadac-60
0-km-kw-dna-morza-
szukaja-wraku-pols
kiego-okretu-62739
99885588097a

Zobacz wątek
 Drukuj wątek
Bismarck
Bergen
27-V , 68 lat temu poszedł na dno Bismarck. Samozatopiony przez swoją załogę?
Czy miał szansę na ratunek?
 
pawelciol
Przynajmniej samozatopiony a nie zatopiony przez angoli.
Co do szansy ratunku - tak jeżeli by odrazu po "Hoodzie" zatopili "PoW" a "PE" potraktował "Suffolka" i skierowali się do Norwegii - raczej by przetrwali. Zresztą w zatopieniu "BISMARCKA" i później "SCHARNCHORSTA" jest coś takiego poruszajacego , może liczba ocalałych , może okoliczności zatopienia. "GLORIA VICTIS" jakby powiedziała Eliza Orzeszkowa...
 
pawelciol1991@aol.pl
ted
Tej nocy w której ORP "Piorun" walczył z "Bismarckiem", z jego pokładu w świetle pocisków oświetlających zauważono dym (prawdopodobnie z Diesli U-boota), a wcześniej jednostkę pokazał radar, którego niedoskonałym wskazaniom jeszcze nie zawsze ufano. U-boot mógł się szybko zanurzyć.
Ten sam podejrzany dymek zobaczył następnego dnia HMS "Dorsetshire" i odpłynął z konieczności od ratowanych rozbitków z "Bismarcka".
 
pawelciol
Ciekawe nie znałem tego - może to był "U-556" Wolfharta - nieuzbrojony a raczej już bez torped
 
pawelciol1991@aol.pl
ted
Dym razem z sygnalistą w świetle świateł widział sam komandor Pławski i wspomina o tym w książce "Fala za falą..."
Edytowany przez ted dnia 27-05-2009 22:27
 
Bergen
Podobno rozważano możliwość holowania Bismarcka przez U-556, kurs pancernika miałbyć korygowany przez okręt podwodny. Gdyby mieli dzień więcej? Może udałoby się odstrzelić uszkodzony ster?
 
ted
Jak mały okręt podwodny mógłby dać radę holować takiego kolosa? Już prędzej zrobiłby to "Prinz Eugen", gdyby go nie odwołano. Może i lepiej dla krążownika, że nie pozostał przy swoim flagowcu, bo podzieliłby jego los. A małego U-556 musieliby chyba "przywiązać" do "Bismarcka, by posłużyłby im jakoś swoim sterem, co oczywiście było niemożliwe. W tamtych warunkach pogodowych i przy ogromnej fali niesterowny pancernik mógł jeszcze łatwo "skasować" okręt podwodny i zatopić go.
Edytowany przez ted dnia 28-05-2009 10:13
 
ted
Dość ciekawa historia dotyczy ... czarnego kota z "Bismarcka", którego uratowano wraz ze 115 ludźmi z okrętu. Kota Oscara uznano za morskiego Jonasza - prócz "Bismarcka" zatonęły pod nim lotniskowiec "Ark Royal" i niszczyciel "Cossack", gdyż to na te okręty kota wraz z niektórymi rozbitkami przenoszono. Rozzłoszczeni przesądni marynarze od razu dali kotu eksmisję i zakończyli jego morskie podróże, oddając pod opiekę kapitanatowi w Gibraltarze. Kot pożył tam jeszcze do 1955 r.
Edytowany przez ted dnia 28-05-2009 10:26
 
Ambreliser
Dzielny kotek !

Oder, es war eine kleine, brave Katze!Smile
Na szczęście przeżył...
 
pawelciol
Co do holowania "BISMARCKA" przez "U-556" to jest o tym w "PANCERNIKU BISMARCK" B.F.von MULLENHEIMA-RECHBERGA , którą otrzymałem dzięki koledze WRAQ-owi.
Co do tego to miano kilka pomyslów :
-1 Holowanie U-Boota w celu ustabilizowania kursu.
-2 Holowanie kotwicy na pływakach...jeszcze gorsze...
Edytowany przez pawelciol dnia 28-05-2009 14:25
 
pawelciol1991@aol.pl
Stary Dziad
Po necie pętają się zdjęcia Oscara...

Co do jego historii zastanawiam się czy ten przesąd o czarnym kocie znany w naszym kraju nie pochodzi właśnie z czasów Oscara... Smile ...bo pechowa trzynastka na bank pochodzi z bitwy pod May i pechowego suba K-13...
Edytowany przez Stary Dziad dnia 28-05-2009 16:08
 
Bergen
Tak myślałem..
Każda próba uratowania okrętu jest godna uwagi, stąd jedni z wielu, którzy dostali takie pytanie na egzaminie - zdali ten egzamin...
 
Bergen
Szkoda pancernika..
Samo zachowanie się adm.Lutjesa po otrzymaniu radiogramu z Rzeszy, wskazuje już na fakt iż w niedługim czasie należy okręt przygotować do samozatopienia...
Ohlers - papa : wiedział jak "TO" zrobić..
.........
 
Stary_Wraq
Papa Ohlers nazywał się właściwie Hans Oels (nie wiem, czy pisany przez 'umlaut'), był zastępcą dowódcy okrętu i to na nim w razie "W" spoczywał obowiązek zatopienia pancernika (żeby nie wpadł w ręce wroga??).
A pamiętacie to:

Wernitz... OHLERS... Luebow... Fahrenwirst! [...] To jest Gruppenfuehrer Wolf.

Z innej beczki: zauważcie, jak w jednej z książek pana Daviesa (chyba w "Europie"?) tłumacz lub tłumacze pokiełbasili sposób zatopienia naszego "B." pisząc, iż dokonały tego jakoby... okręty podwodne (hi, hi...). W oryginale występuje tam słowo "pack", co może się kojarzyć ze stadem Ubootów (wolf pack!), ale z tego, co pamiętam, mówi się tam również o jakiejś "reszcie" tego "packa", co już wskazuje na resztę sił alianckich. O okrętach podwodnych walczących jakoby z "Bismarckiem" nic mi nie wiadomo.
Ciekawe, że winą za utratę "Bismarcka" można spokojnie obciążyć jego własne dowództwo floty, Kierownictwo Wojny Morskiej, czy jak to się tam nazywało, bowiem to "coś" postawiło przed dowództwem zespołu zadanie wojowania z żeglugą handlową ["Handelskrieg"], zdaje się, nie pozwalając na przerwanie operacji i powrót do bazy po zniszczeniu "Hooda".
Pan admirał Luetjens (dowódca zespołu), jeśli nie zginął w akcji, to zapewne zastrzelił się, widząc beznadziejność sytuacji (??); przed wyjściem wspomniany admirał poszedł był tu i tam "pożegnać się", i stwierdził, że "już nie wróci".
Patron najsławniejszego (dla mnie) okrętu liniowego świata był... przeciwnikiem szukania przez Niemcy przyszłości na morzu, a książka pana barona von Muellenheima ratuje w moich prywatnych oczach honor Wydawnictwa, które przygotowało jej polską wersję.
Edytowany przez Stary_Wraq dnia 02-06-2009 12:29
 
ted
Admirał Luetjens chyba nie chciał podzielić losu admirała Marschalla, odwołanego z dowództwa po norweskiej operacji "Juno", dlatego nie zdecydował się przerwać operacji "Bismarcka" wbrew zdrowemu rozsądkowi. Operacje pancerników przeciw konwojom powodowały pewien pozytywny dla Niemców efekt - ruch konwojowy na Atlantyku wstrzymywano, powodując dotkliwe kurczenie się zapasów w Anglii. Niektórzy uważali, że to było bardziej dotkliwe niż utrata kilku czy nawet kilkunastu statków.
Oczywiście - zwycięstwo nad "Hoodem" Niemcy mogli wykorzystać znakomicie propagandowo, gdyby niemiecki zespół zawrócił i admirał Luetjens chyba niepotrzebnie obawiał się o utratę swej pozycji jako dowódca floty. Poza tym przekonał się, jak bardzo poprawiły się możliwości wykorzystania radaru przez Anglików (przez dobre radary na krążownikach brytyjskich długo nie mógł zgubić "ogona"), miał uszkodzony na tyle poważnie 3 trafieniami okręt (w kotłownie i zbiorniki paliwa), że miał dodatkowy istotny powód, by operację przerwać. Mógł to zresztą łatwo przeprowadzić, bo uszkodzony "Prince of Wales" z niesprawną artylerią i krążowniki brytyjskie nie dałyby rady zatrzymać go, gdyby zawrócił ku Norwegii.
Edytowany przez ted dnia 02-06-2009 16:15
 
Bergen
Może Luetjens dostał sugestie albo nawet rozkazy dotyczące jego powrotu do Brestu? Łatwiej wyjść z Brestu na Atlantyk niż z Rzeszy, pozatym Prinz Eugen miał kontynuować operację, należało najpierw zgubić "ogony"..
 
Stary_Wraq
Pan M. Skwiot zrobił niezłą rzecz: w pierwszej wersji swojego "Rheinuebung" zreprodukował rekonstrukcje stron dziennika zdarzeń bojowych (?) "Bismarcka". Jeszcze do tego wrócę [dostaniecie te strony przełożone!].
Co do powrotu "Bismarcka" do Francji, to w St. Nazaire był (jeszcze jest??) sławny dok "Normandie", czyli miejsce gdzie można byłoby ewentualnie wyremontować pancernik.
Co do kotka Oskara - ja spotkałem tego kiciusia u pana Piekałkiewicza (Wojna na morzu). Jest też, a jakże, w Sieci (wśród sławnych kotów)...
Zarówno "Bismarck", jak i starszy odeń a mniejszy "Scharnhorst" miały w sobie to "coś"...
Edytowany przez Stary_Wraq dnia 02-06-2009 12:27
 
Bergen
Zapewne gdyby Bismarck dotarł do Brestu to Anglicy zapewne poszukiwaliby Prinz Eugena, zresztą zemsta za Hooda dopadłaby Bismarcka we Francji - zmasowane ataki lotnicze..
 
Ambreliser
Ludzi szkoda, zarówno tych po jednej jak i po drugiej stronie...
A na śmierć w lodowatej wodzie, w płomieniach lub z ran należałoby posyłać polityków odpowiedzialnych za takie wydarzenia...
 
Stary_Wraq
Moje pierwsze zetknięcie z BISMARCKiem to była książeczka pana Biskupskiego - "Na kursie BISMARCK!". Pamiętam, że żałowałem bardzo zatopionego HOODa i strasznie podobała mi się załoga PIORUNa.
Dzisiaj BISMARCK jest dla mnie najsławniejszym pancernikiem w historii (to znaczy - ilekroć pomyślę o pancernikach, jako klasie - to pierwsza nazwa, jaka staje przed oczami, to BISMARCK właśnie).
 
Przejdź do forum
Zaloguj
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Zapomniałeś/aś hasła?
Aktualnie online
· Gości online: 1

· Użytkowników online: 0

· Łącznie użytkowników: 976
· Najnowszy użytkownik: testik
Ankieta
Moje poszukiwania ORP ORZEŁ

Szukam, czytam, przeglądam i przekazuję dalej
Szukam, czytam, przeglądam i przekazuję dalej
40% [32 głosów]

Szukam, czytam i przeglądam
Szukam, czytam i przeglądam
39% [31 głosów]

Tylko czytam to co inni napiszą
Tylko czytam to co inni napiszą
13% [10 głosów]

Czekam jak ktoś inny znajdzie okręt
Czekam jak ktoś inny znajdzie okręt
9% [7 głosów]

Ogółem głosów: 80
Musisz zalogować się, aby móc zagłosować.
Rozpoczęto: 13/09/2008 14:47

Archiwum ankiet
Webmaster
Twórca i opiekun

Marcin Burza Burzyński
6,032,665 unikalnych wizyt