Rzeczywiście - nie mieliśmy dobrego myśliwca. Ale nawet reliktowe "jedenastki" dość skutecznie studziły w pierwszych dniach zapędy Niemców nad Warszawą i miały pewną liczbę zestrzeleń. W każdym razie brak jakiejkolwiek osłony powietrznej naszej floty sprawiał, że samoloty niemieckie były zmorą naszych okrętów podwodnych - to one uszkodziły "Orła" i "Rysia" i współpracowały z własnymi okrętami w polowaniach na resztę. O zatopieniu przez nie nieruchomego "Gryfa", "Wichra" i szeregu innych jednostek nawodnych w portach aż trudno ze względu na ich załogi wspominać...
Edytowany przez ted dnia 01-12-2009 13:54