Nasza kochaaana Marynarka Wojenna nagrabiła sobie u mnie, oj, nagrabiła!
Otóż wraz z moim kolegą po zainteresowaniach, panem dr. J. Tuliszką ze Słupska, przygotowaliśmy artykuł o tajemnicy zatonięcia pasażerskiego "Piłsudskiego" dla sławnego "Przeglądu Morskiego". Ja opisałem genezę i przedwojenne losy statku, a kolega zajął się rzeczonymi tajemnicami. "Kochana" redakcja czasopisma dostała artykuł z dwoma nazwiskami autorów, a puściła go tylko z jednym (moje pomijając).
Jako że nie lubię takich numerów, jestem zdania, że towarzystwo z PM postąpiło bardzo niehonorowo i za to właśnie oberwie się wspomnianej redakcji, jak i całej MWRP.
Pozdro...
P/s - wracam na Forum i do współpracy; przesłałem dwa kolejne artykuły (odnalezione raczej przypadkiem podczas porządkowania sekcji archiwum, poświęconej katastrofom okrętów wojennych) o utracie sowieckiego op-a L-16 i drugi o spekulacjach na temat końca Surcoufa. Szczególnie ta ostatnia sprawa wydaje się godna zainteresowania, bo warto byłoby w końcu dowiedzieć się, ile prawdy jest w różnych sensacyjnych hipotezach, krążących na temat przyczyn utraty największego europejskiego op-a czasów ostatniej wojny.
...bo nie chodzi TYLKO o jakieś tłumaczenia: ja JESTEM WSPÓŁAUTOREM TEKSTU i tego tam nie ma. Dlatego jestem na nich zły jak pies Baskerville'ów. To i owo rzeczywiście się przetłumaczyło, ale ponadto - przygotowałem całą przedwojenną służbę, budowę i inne przedwojenne szczegóły dotyczące stalowego pana Józia.
A żeby było zupełnie fajnie i trochę do śmiechu - to powiem Wam, że sam dowiedziałem się o istnieniu jakiegoś pasażerskiego [color=red]PIŁSUDSKIEGO DOPIERO NA PRZEŁOMIE LAT 60-TYCH I 70-TYCH, Z LEKTURY BORCHARDTOWEGO ZNACZY-KAPITANA![/color] I byłem szalenie zdziwiony, że m/s BATORY miał bliźniaka, hi, hi...
...to nie było fair, tym bardziej, że PM nie jest byle brukowcem. Zasady wzięly górę nad entuzjazmem. Uważam - i biorę za to pełną odpowiedzialność - że PM kończy swoją działalność w bardzo złym stylu i mam pełne prawo być na nich wściekły, jak bies!
MW RP na pewno nie zbiedniałaby zanadto, umieszczając nad pełnym tekstem opowieści obydwa nazwiska. Dla nich to dwadzieścia liter więcej, a ja rosnę o osiem cali, bo jest się o co bić, bo być w PeeMie to jest coś.
Jeśli się nie daj Boziu uniosą honorem - to biada im, bo wtedy sprawa skończy się co najmniej w Strasburgu.