Ponizej załączam linki do 2 artykułów w lokalnej prasie brytyjskiej na temat okrętu podwodnego (UBOTA niestety) zatopionego w czasie WW1 w kanale La Manche NA MINIE.
Dla tych co nie władają dostatecznie językiem language wyjaśniam że Trynity House dbający o warunki i bezp. żeglugi tamże kazał przęsunąć wrak UB-38 (cmentaż wojenny i inne trele morele) na głębsze wody ponieważ zostawiał za mało miejsca dla wielkich promów.
Jednocześnie, opisano że istnieje niebezpieczeństwo iż wrak poruszony wirami od przepływających statków może " uwolnic z dna i wypłynąć"!!!
To oznaczałoby że w środku, od 80 ponad lat jest powietrze.
Nieżle go widac Niemiaszki zbudowały... A skoro ten u-boot wytrzymał wybuch miny i zachował tyle szczelności że w sprzyjających warunkach może mieć pływalność dodatnią, to może w innych wrakach OP nie do końca zalanych przy katastrofie dalej jest powietrze...
Nie śmiem z szacunku dla naszych zaginionych sugerować że podobnie mogłoby być i z ORŁEM, ale z koro można przesunąć ( a więc naruszyć spokój!) wrak po to aby promy mogły sobie pływać, to można też i po to aby po chrześcijańsku ( a dla wojujących ateistów po ludzku) pochować załogę ORŁA w polskiej,, poświęconej ziemi ! http://www.localrags.co.uk/index.php?...tartnum=21
Masz rację, że wrak przesunięto, co uczyniono dla "wyższych" celów, ale nie zamierzają go chyba podnosić? Przykład akurat jest unikalny - ten U-boot sprawiał faktyczne zagrożenie dla żeglugi (mógł jakiejś jednostce rozpruć dno), dlatego nie było tu większego wyboru.
Zaskoczę cię - w trakcie I wojny światowej był przypadek, że U-boot zanurzył się osiadając na dnie niedaleko angielskiego wybrzeża i cała jego załoga chcąc wypocząc, zatruła się we śnie dwutlenkiem węgla, ten co miał czuwać i obudzić resztę załogi, chyba też zasnął. Po kilku miesiącach U-boot rzeczywiście wypłynął sam i przydryfował z martwą załogą w pobliże jednego z angielskich portów, gdzie przejęli go Brytyjczycy, chyba ucieszeni z możliwości zdobycia szyfrów, jeśli były nadal aktualne. Jak znajdę czas, sprawdzę dokładnie, jaki numer miał ten U-boot, bo mam to w którejś z książek. Takie zdarzenie ma miejsce jednak naprawdę rzadko - ten U-boot nie miał żadnych uszkodzeń i wyrw, nie był zalany przez wodę, tylko umarła jego załoga.
Prawdopodobnie wynurzył się dlatego, że w jakiś sposób stawał się stopniowo coraz lżejszy. Większość zatopionych jednostek ma przeważnie takie uszkodzenia (pęknięcia, wyrwy), że nigdy się o własnych siłach nie podniesie, bo ciężar wody w zalanych przedziałach na to po prostu nie pozwala.
Edytowany przez ted dnia 19-02-2009 22:07
Myślę, że zaszła tutaj delikatna zależność pomiędzy objętością powierza w zbiornikach balastowych a ciśnieniem wody zewnętrznej (dolne otwory napływowe balastów otwarte) zależnym od pływu w danym miejscu (wysokość słupa wody). Może był szczególnie duży odpływ, ciśnienie słupa wody poszło w dół, objętość powietrza w balastach wzrosła (ciśnienie) wypychając więcej wody, zrobiła się pływalność dodatnia i sruuuu!
Niemiec delikatnie położył wyważony okręt na dnie i stąd to zdarzenie.
Wyobraźmy sobie teraz że idealnie wyważony Orzeł idzie pod wodą na elektrycznych, załoga w większości w kojach i nagle skądeś (skąd?!) wziął się w powietrzu tlenek węgla lub podobne świństwo. Jeśli nie zorientowali się w porę, to stracili przytomność i zmarli a okręt szedł sobie sam aż do wyczerpania akumulatorów. Wówczas, wciąż zanurzony i idealnie wyważony stałby się igraszką prądów i teraz może być Bóg wie gdzie (dosłownie)...
Wątpię, czy pływałby do dziś, ale jeszcze przez wiele lat nawet po wojnie mogło się tak dziać...
Puszczając wodze fantazji i mówiąc dobranoc rachunkowi prawdopodobieństwa można wówczas nawet założyć że leży na Bałtyku, w Polskim morzu...
Wracając do rzeczywistości, ja obstawiam miejsce pierwszego zanurzenia po wyjściu z Rosyth (awaria Q-tanku).
Edytowany przez Ambreliser dnia 20-02-2009 00:04
jeżeli chodzi o uboota widmo, to na stronach uboat.net dotyczących I wojny można znależć iż pogłoski te dotyczyły U-31, finalnie okazało się to nieprawdą. Jaki cel mieliby anglicy po wojnie w utajnianiu tego faktu?
O to właśnie chodzi, że sprawa wyszła na jaw dopiero po wojnie, W trakcie jej trwania zrozumiałe było, by sie tym nie chwalić. Strona przeciwna mogłaby od razu przy pierwszym podejrzeniu, że zdobyto U-boota, zmienić szyfry. Fakt jednak musiał mieć miejsce, skoro czytałem o tym w dwóch różnych pozycjach -jedna dotyczyła historii łamania niemieckich szyfrów w I wojnie światowej, druga to ta, którą podałem. Gdyby to były tylko plotki, sami Brytyjczycy by je ostro zdementowali, a skoro sami niemieccy weterani U-bootów o tym po wojnie wiedzieli i opowiadali... sprawa musiała być znana i nie była traktowana jak bajka.
W uboat.net przy U-31 z I wojny rzeczywiście tę informację (o przydryfowaniu okrętu do Brytyjczyków) się neguje, ale nie jestem pewien, czy brytyjskie władze nie nadały sprawie znaczenia tajności, np. na sto i więcej lat (lubują się w tym zresztą do dziś) i na ten temat po prostu milczą.
Wtedy wytwarza się sytuacja, że spora grupa nieoficjalnie wie i o tym mówi, a władza - rzecz jasna - nie potwierdza.
Co do stwarzania tajemnic, patrz jak długo Brytyjczycy ukrywali (wiele lat po wojnie), że zdobyli Enigmy na U-110 i U-559 w trakcie II wojny światowej. Nawet znany dziś nasz pisarz A. Perepeczko w latach 70 -tych (w "Boju o Atlantyk") pisał jeszcze, że U-110 zatonął z całą załogą, a przecież to była nieprawda.
Edytowany przez ted dnia 20-02-2009 08:00
Do tego posiadam zdjęcie U-boota z I wojny światowej, wyrzuconego na skalisty brzeg (ale dostępny z jednego miejsca). U-boot jest na zdjęciu przechylony pod kątem około 25-30 stopni na lewą burtę, ale cały kadłub jest na powierzchni. Nie wiem, czy to właśnie ten U-boot, o którym piszemy, ale jestem pewien, że był przez aliantów spenetrowany, bo nie było to, jak widzę, takie trudne. To dowód na to, że alianci w I wojnie też mogli spenetrować w środku przynajmniej jeden okręt, jeśli nie kilka innych, o których może nie wiemy.
Edytowany przez ted dnia 20-02-2009 13:20