...i dodajmy - głupi upór! Chodzi o nazywanie lotniskowców USN.
Te amerykańskie pacany wybrały podobno dla CVN 79 nazwę "John F. Kennedy", imię kiepskiego prezydenta, którego jedną z nielicznych "zasług" było to, że dał się w beznadziejny sposób zlikwidować.
Jeszcze większy skandal szykuje się dla CVN 80: te imbecyle planują nazwać go "Enterprise". Po kiego czorta?! Były już dwa "Enterprajsy" i "eto poka chwatit"!!
Tym bardziej, że w kolejce do "swego" okrętu wciąż czeka niezapomniany Eugene Ely, ten gość, od którego cała rzecz z lotniskowcami się zaczęła przed z górą wiekiem. Zawadiacki Gienio zginął z górą sto lat temu w lotniczym wypadku. Szczerze powiedziawszy, Jego imię powinien był dostać już pierwszy atomowy "Enterprajs", ta ich "Wielka Elka", która jawi mi się, jako swego rodzaju "wyrzut sumienia" władz USA, że w czas nie zapobiegły utracie wojennego "Enterprajsa", najbardziej bojowego z ich flattopów podczas WW2.
Potwierdza się moja niezbyt pochlebna opinia o Jankesach, jako ludziach kompletnie bez wyczucia własnej historii i kompletnie pozbawionych swoistej "kindersztuby", jaką człowiekowi daje chyba tylko Europa.
Stanów ogólnie nie lubie, jako sztucznego grajdołu bez historii, bez korzeni i bez przyszłości: to "coś" może nie rozleci się z powrotem na poszczególne stany, ale w pewnym momencie runie z wielkim hukiem pod własnym ciężarem...
Dobra - wybieranie Patronów dla okrętów wojennych to ich rzecz, ale moi drodzy - trochę szacunku poproszę dla własnych pionierów!!!
To przypomina mi trochę tę historię z Brytyjczykami z operacji Cockleshell, tego ich rajdu na Bordeaux w 1942 roku. Bodaj dziesięciu komandosów bohatersko zginęło za swój kraj, ale durnowatych władz owego kraju nie stać było na uhonorowanie ich Krzyżami Wiktorii, na które w 200 procentach zasłużyli!!!
O Kacapach z dowództwa ruskiego Fłota, którzy skazali na śmierć żyjących Członków Załogi "Kurska" już nie wspomnę - słowo daję, nie chciałbym za żadne skarby, nawet za dopłatą, służyć takiemu krajowi... wstyd!!!
Edytowany przez Stary_Wraq dnia 08-02-2012 10:59
Widze, ze Wracka ponioslo. Faktycznie z nazwami to im nie wychodzi, ale lotniskowce robia dobre. Moj komentarz prosze przyjac z usmiechem!!Prosze przyjac z duzym usmiechem!
To znaczy - Wraq się tłumaczy: wcale go nie poniosło, bo uporem godnym lepszej sprawy wykazują się też Niemcy, Holendrzy i Brytyjczycy. Oni wszyscy pouczepiali się, huncwoty, po kilka nazw (Volendam, Nieuw Amsterdam, Rotterdam, Europa, Hanseatic, Bremen, Columbus, Queen Elizabeth, Queen Mary) - i bez pamięci je powtarzają. Amerykanie z tymi swoimi Prezydentami robią złą robotę swoim lotniskowcom! W ich przypadku nazwa "United States" miała ozdobić burty dwóch okrętów tej klasy, w tym jednego atomowca typu Nimitz, ale nici z tego, bo raptem USAńczycy wytargali skądś dla CVN-75 zapomnianego kompletnie Trumana, a wcześniejszego CVA-58 nawet chyba wcale nie wybudowali!
To, co mnie poniosło, to ich kompletny brak wyczucia historii, bo przecież E B Ely to jest kamień milowy w historii pokładowego lotnictwa!
Ja mam na pewno więcej szacunku do ludzi pokroju Ely (choć facet do aniołków nie należał, rozbijał się z kolegami na pięści, aż miło) - i gdyby to ode mnie zależało, to nazwałbym któryś z ich lotniskowców imieniem Amelii Earhart, tej pilotki, co to zaginęła podobno bez śladu ni wieści...