23 November 2024 01:46
Nawigacja
· Strona główna / Home Page
· Dane techniczne / Specification
· Kalendarium / Timeline
· Historia / History
· Artykuły / Articles
· Grupa Poszukiwawcza ORZEŁ / Association of the "ORZEL" submarine search group
· Forum
· Katalog linków / Links
· Galeria / Photogallery
· Kontakt / Contact
· Szukaj / Search
Najnowsze artykuły
· Krążowniki pomocni...
· U-Booty nietypowo ut...
· O potrzebie posiadan...
· Antoni's Story (Tol...
· ORP "Orzeł" a pola ...
Ostatnio Widziani
· Iron Duke12 tygodni
· Krolik17 tygodni
· zawila33 tygodni
· donitzz43 tygodni
· Maryoush65 tygodni
· dar7914107 tygodni
· ted108 tygodni
· Xaro144 tygodni
· Marcin148 tygodni
· beretnikov149 tygodni
Losowa Fotka
Czat
Musisz się zalogować, aby opublikować wiadomość.

30-12-2021 20:52
Witam!!!

30-12-2021 18:14
Witam wszystkich ponownie Wink

22-12-2021 13:05
Bravo!!!! Warto było czekać.

22-12-2021 11:23
Witam Was ponownie!!!

16-07-2018 13:24
https://tech.wp.pl
/chca-przebadac-60
0-km-kw-dna-morza-
szukaja-wraku-pols
kiego-okretu-62739
99885588097a

Hierarchia artykułów
Artykuły » POSZUKIWANIA » B Bratbak WRAKI NA DNIE w przekładzie na j. polski
B Bratbak WRAKI NA DNIE w przekładzie na j. polski
WRAKI OKRĘTÓW PODWODNYCH (1)

Od 15 lat działa "Oil Directorate", rządowa agencja norweska do spraw oczyszczania dna Morza Północnego. Pracownicy tej instytucji dokonali w tym czasie całego szeregu ciekawych odkryć, między innymi znaleźli liczne wraki zatopionych okrętów i statków. Każdy z tych wraków to osobna opowieść o tragedii jego załogi, często spoczywającej w zatopionym kadłubie, o strachu, cierpieniu, o wdowach i sierotach, pozostawionych na lądzie. Wiele z tych wraków widnieje tylko jako znaki na mapach "Norwegian Hydrographic Institution". Dowództwa poszczególnych marynarek wojennych mają więcej informacji, ale chcąc do nich dotrzeć, należy przejść przez cały tor przeszkód, stawianych ciekawskim przez (z natury niechętne do ujawniania danych) instytucje wojskowe Obiektami zainteresowania ludzi, śledzących pracę OD są zwłaszcza leżące na dnie wraki okrętów podwodnych, których tajemnice wydają się szczególnie przemawiać do wyobraźni. Informacje o wrakach niezidentyfikowanych okrętów podwodnych leżących na wodach norweskich bądź szwedzkich przykuwają uwagę opinii publicznej.
Latem 1986 roku, podczas oczyszczania ławicy zwanej Viking Bank, pracownicy OD znaleźli wrak okrętu podwodnego, leżący na głębokości 190 metrów. Kierownictwo OD skontaktowało się z specjalistami norweskiej marynarki wojennej od okrętów podwodnych w Bergen. Wszystkie zebrane informacje przekazane zostały panu Knutowi Sivertsenowi, policjantowi z jednego z posterunków w Trondheim i pasjonatowi okrętów podwodnych. Identyfikacja wraku nie zajęła mu zbyt dużo czasu: Sivertsen uznał, że musi to być wrak "U-35", niemieckiego U-Boota, zatopionego 29. listopada 1939 roku przez trzy brytyjskie myśliwce. Załoga wspomnianego okrętu liczyła 44 ludzi; wszyscy oni zostali wzięci do niewoli i przetransportowani jako jeńcy do W. Brytanii. OD przekazało uzyskane informacje Norweskiej Marynarce Wojennej z prośbą o dalsze ich przekazanie niemieckim kolegom.
Latem następnego roku odnaleziono kolejny wrak, leżący na głębokości 70 metrów na zachód od Lindenes. Inspektorat d/s Okrętów Podwodnych Norweskiej Marynarki Wojennej i pan Knut Sivertsen jeszcze raz wspólnymi siłami ustalili, iż jest to wrak niemieckiego okrętu podwodnego "U-319", zatopionego 15. lipca 1944 roku przez samoloty brytyjskie. Cała 51-osobowa załoga "U-319" zginęła. Okręt ten zbudowany został w Lubece i wszedł do służby w dniu 4. grudnia 1943 roku. Jego ostatnim dowódcą był 32-letni Oberleutnant zur See (porucznik marynarki) Johannes Clemens, oficer, który służąc w składzie niemieckiej "Hafenschutzflotille Narvik" od sierpnia 1940 do lipca 1942 roku zdążył nieźle poznać wody norweskie. Następnie porucznik Clemens wysłany został na szkolenie podwodne do Niemiec. Przed załogą "U-319" postawiono zadanie działania na Morzu Północnym, a jednym z portów, do których okręt zawijał, był Stavanger. Właśnie z tego portu w dniu 5. lipca 1944 roku, "U-319" wyszedł w (ostatni, jak miało się okazać) patrol.
Zwłoki dowódcy okrętu znaleziono na plaży Jear[en?], następnie pochowano je na niemieckim cmentarzu wojennym w Stavanger. Po wojnie szczątki poległych Niemców przeniesiono na cmentarz wojenny Havstein w Trondheim; szczątki por. Johannesa Clemensa spoczywają tam do dziś.
Również w tym przypadku dane zebrane przez pracowników "Oil Directorate", w tym i taśmy wideo, przesłane zostały do Norweskiej Marynarki Wojennej, a także przekazane do Marynarki Wojennej Niemiec. Od tej ostatniej nie otrzymano, podobnie, jak poprzednim razem, żadnej odpowiedzi.
Latem roku 1993, na zachód od Egersund, odkryto trzeci wrak okrętu podwodnego, spoczywający na głębokości 180 metrów. W trzynastym dniu sierpnia tego roku członkowie załogi statku "Seaway Commander" obejrzeli zdjęcia wykonane przez bezzałogowy pojazd podwodny firmy "Stolt Comex Seaway" A. S. Oczom zdumionych marynarzy ukazał się wyraźnie charakterystyczny dziób okrętu podwodnego. Wrak został obfotografowany na całej długości, a kierownik ekspedycji Jan Brekke napisał w swoim raporcie, iż

'długość obiektu wynosi 75 metrów'.

Po zakończeniu ekspedycji kierownictwo "Oil Directorate" zaprosiło zainteresowanych r11; rybaków, dziennikarzy, przedstawicieli przemysłu naftowego, lokalnych władz cywilnych i wojskowych (Defence Command) południowej Norwegii r11; na konferencję do Egersundu w dniu 23 sierpnia. Podczas spotkania poinformowano o odkryciu wraku i zaprezentowano materiały filmowe. Wydano specjalny komunikat dla prasy, a redakcje szeregu gazet przygotowały obszerne relacje.
O znalezieniu wraku poinformowano także rutynowo specjalistów Norweskiej Marynarki Wojennej od okrętów podwodnych w Bergen oraz Muzeum tejże w Horten. Dyrektor Muzeum, kmdr por. Steinar Sandvold i kmdr por. Hakon Smebol r11; obaj podwodnicy z długoletnim stażem r11; zbadali zarówno materiały filmowe, jak i resztę zebranej dokumentacji. Początkowo eksperci doszli do wniosku, iż znaleziony wrak to polski okręt podwodny "Orzeł", lub holenderski "O-22" [1]. Ten pierwszy (ORP "Orzeł") zaginął w końcu maja lub na początku czerwca 1940 roku podczas patrolu, gdzieś między Szkocją, wybrzeżem Norwegii i Jutlandią. Ten drugi (HrMS [2] "O-22") utracony został podczas patrolu u wybrzeży Norwegii w listopadzie 1940 roku.

Czy to jest "Orzeł"?

Odkryty na dnie obiekt, będący prawdopodobnie wrakiem "Orła", zelektryzował opinię publiczną, bowiem ORP "Orzeł" zajmuje szczególne miejsce w sercach Polaków, a i w historii Kampanii Norweskiej odegrał był ważną rolę. To właśnie jego Załoga zatopiła 8. kwietnia 1940 roku koło Lillesand niemiecki transportowiec "Rio de Janeiro", ostrzegając w ten sposób Norwegów o nadchodzącej niemieckiej inwazji na ich kraj.
"Orzeł", zaprojektowany został przez polskich inżynierów [3], a zbudowano go w jednej ze stoczni [4] w Holandii. Środki na budowę tego okrętu [5] r11; jednej z najlepszych podówczas jednostek tej wielkości na świecie r11; pochodziły częściowo ze zbiórki, zainicjowanej wśród społeczeństwa polskiego. Zwodowano go w dniu 15. stycznia 1938 roku. Załoga okrętu liczyć miała 63 osoby; w skład uzbrojenia wchodziło 12 torped [6], jedno działo Boforsa kalibru 105 mm, jedno podwójne, chowane działko plot. kalibru 40 mm oraz jeden podwójny karabin maszynowy Hotchkissa kalibru 13,2 mm [7].
ORP "Orzeł" przybył z pierwszą, roboczą wizytą do Norwegii już wkrótce po swoim wodowaniu: oto w listopadzie 1938 roku zawitał do Horten, by tam przejść próby prędkości z jednostkami marynarki wojennej Norwegii. Polski okręt był gościem niecodziennym; o jego wizycie pisały wszystkie miejscowe gazety, informując m. in., iż ma on 1.100 ton wyporności i może rozwijać prędkość nawet 20 węzłów. Obok wspomnianych prób prędkości przeprowadzono też próby szczelności kadłuba na dużych głębokościach.
1.września 1939 roku, kiedy Niemcy zbrojnie zaatakowały Polskę i rozpoczęła się II wojna światowa, "Orzeł" znajdował się w swojej bazie w Gdyni. Po pierwszych atakach niemieckich samolotów na bazę, "Orzeł" opuścił ja i udał się do przydzielonego mu sektora na Bałtyku. Tam, pod stałą groźbą ze strony niemieckiego lotnictwa i sił przeciwpodwodnych, okręt przez większość czasu pozostawał w zanurzeniu, mogąc wynurzać się jedynie na krótko podczas najciemniejszych godzin nocy. Niemcom zdawała się sprzyjać nawet pogoda; istniało duże ryzyko wykrycia okrętu przy pełni księżyca i braku zachmurzenia. Łączność radiowa z bazą w Gdyni była zakłócana przez Niemców, a w końcu utracono ją zupełnie. Wśród załogi pojawiły się oznaki zmęczenia, a niedługo potem poważnie zachorował dowódca "Orła", który przez dwanaście dni i nocy czuwał nad okrętem. Ponadto zachorował i jeszcze jeden marynarz, pełniący na pokładzie funkcję sanitariusza. Na "Orle" zdecydowano, iż okręt wejdzie do Tallinna w neutralnej Estonii, aby zdać chorych członków załogi do szpitala. Stan zdrowia dowódcy pogorszył się z czasem tak znacznie, że musiano go wnosić na i znosić z pomostu, bowiem oficer nie był w stanie wspiąć się po drabince prowadzącej do kiosku.
Wieczorem 14 września "Orzeł" przybył do portu w Tallinnie. Dowódca i sanitariusz zostali ewakuowani do miejscowego szpitala. Estońskie władze portowe poleciły zacumować okret w basenie wewnętrznym. Polacy oświadczyli, że odpłyną w ciągu 24 godzin i że ich pobyt jest zgodny z prawem międzynarodowym; Estończycy zgodzili się.
W porcie tallińskim stał w tym czasie niemiecki statek handlowy[8]. Po przybyciu polskiego okrętu podwodnego załoga 'niemca' zdjęła banderę ze swego statku. Marynarzom niemieckim zależało na uniknięciu starcia z Polakami, którzy bez wątpienia żywili nienawiść do Niemców za ich napaść na Polskę.
Zaraz po przybyciu do portu Polacy przystąpili do naprawy uszkodzeń, zamówili paliwo, zapasy żywności i wodę. Już wieczorem 15 września polski okręt podwodny gotów był do opuszczenia Tallinna, lecz po zameldowaniu o tym władzom estońskim zastępca dowódcy, który objął dowodzenie "Orłem", wezwany został do dyżurnego oficera estońskiego. Ten ostatni oznajmił nowemu dowódcy Orła, iż okręt będzie mógł opuścić port najwcześniej za sześć godzin. Strona estońska nawiązała do przepisów prawa międzynarodowego, stanowiących, że okręt wojenny jednej ze stron wojujących może opuścić port neutralny po nie mniej niż sześciu godzinach po opuszczeniu go przez jednostkę drugiej strony. Kierownictwo statku niemieckiego zgłosiło wyjście z portu, wobec czego okręt polski musiał poczekać. Załoga okrętu polskiego była zaniepokojona brakiem jakichkolwiek oznak przygotowań do wyjścia w morze na statku niemieckim; przeczuwano nadciągające kłopoty. Nagle na nabrzeżu, przy którym stał przycumowany "Orzeł", pojawił się bez ostrzeżenia oddział uzbrojonych marynarzy estońskich. Na pokładzie okrętu polskiego ustawiono strażników, a nowemu dowódcy oświadczono, iż zgodnie z decyzją władz estońskich "Orzeł" ma zostać internowany wraz z całą swą załogą.
Estończycy wystawili zbrojną straż również na nabrzeżu i zażądali wydania z okrętu wszelkiej broni a także torped. Skonfiskowano także mapy; nowy dowódca zdołał spalić wszystkie tajne dokumenty i księgi szyfrów.
Przyczyną tak nieprzyjaznych działań Estończyków, którzy postępowali wbrew przepisom międzynarodowego prawa był nacisk, wywierany przez niemieckiego ambasadora w Estonii na władze tego kraju. W tym samym czasie wojska niemieckie rozbijały armię polską i zajmowały wielkie połacie kraju. Na wschodzie sowiecka Armia Czerwona szykowała się do ataku na Polaków od zaplecza. 17. września Sowieci przypuścili szturm. W tej sytuacji działania Estończyków w stosunku do "Orła" muszą budzić sprzeciw.

Ucieczka z Tallinna

Nowy dowódca "Orła", 33-letni Jan Grudziński [9] i jego załoga byli zrozpaczeni i wściekli zarazem. Od razu zaczęli rozważać szanse ewentualnej ucieczki.
Tymczasem kolejny dzień trwały prace przy dalszym rozbrajaniu okrętu: usuwano torpedy i unieszkodliwiono artylerię. Tuż po usunięciu przez Estończyków zamka do działa głównego, załoga niemieckiego statku r11; który pozostał w porcie r11; na powrót podniosła na nim handlową banderę Rzeszy ze swastyką. Polacy starali się stworzyć wrażenie, że współpracują z kierującymi rozbrajaniem okrętu Estończykami, z drugiej strony jednak czynili wszystko, by przeszkodzić w jego kompletnym rozbrojeniu [10]. Kiedy ostatnie torpedy miały zostać przeniesione na brzeg, uszkodzeniu uległ dźwig r11; wskutek przecięcia stalowej linki. Jeden z oficerów [11] "Orła", udając, że łowi ryby, pomierzył głębokość wody w basenie oraz w wejściu do portu. Mechanik uratował przed wyniesieniem z okrętu ważne części silników, mówiąc Estończykom, że najpierw trzeba je oczyścić i naoliwić. Jeden z bosmanów ponacinał cumy, trzymające okręt przy nabrzeżu. Estończycy nie podejrzewali żadnego podstępu ze strony Polaków. Dowodzący pracami oficer estoński obiecywał Polakom dobre traktowanie w obozie dla internowanych. Dla nich, jak mówił, wojna dobiegnie końca.
Tego wieczoru załoga okrętu, aby nie wzbudzić podejrzeń, udała się o zwykłej porze na spoczynek, lecz o 2.00 w nocy 18. września potajemnie zarządzono alarm. Dwaj estońscy strażnicy zostali obezwładnieni i zamknięci wewnątrz okrętu. Odcięto również główny kabel zasilający port w energię, powodując totalne jego zaciemnienie. Uruchomiono silniki okrętu i "Orzeł", rwąc nacięte wcześniej cumy, ruszył w stronę wyjścia z portu. W tym momencie Estończycy otworzyli ogień do uciekającego okrętu. Ten ostatni stracił trochę czasu, wchodząc na mieliznę i uwalniając się z niej. Ostatecznie jednak okręt opuścił port, a gdy estońskie baterie artylerii nadbrzeżnej otworzyły ogień, "Orzeł" był już na wodach, na których mógł się zanurzyć. Okręt znalazł się znów na wolności, pozbawiony uzbrojenia i map. Od razu stał się też priorytetowym celem dla jednostek "Kriegsmarine".
Wieść o ucieczce okrętu rozniosła się po całym świecie. Już 19 września norweska "Stavanger Aftenblad" przedstawiła swoim czytelnikom polski okręt i historię jego ucieczki z internowania w Tallinnie, przeprowadzonej pod ogniem baterii nadbrzeżnych. Wspomniana gazeta doniosła również o zwolnieniu ze stanowisk dowódcy Estońskiej Marynarki Wojennej i szefa sztabu generalnego Sił Zbrojnych Estonii.
Wspomniana ucieczka miała jednak poważne konsekwencje dla Republiki Estonii i jej ludności. Przywódcy sowieccy uznali, iż właśnie otrzymali dogodny pretekst do inwazji, twierdząc, iż zaszedł przypadek niezdolności kraju do obrony neutralności własnymi siłami. W dniu 19. września do Mołotowa wezwany został ambasador Estonii w Moskwie; dyplomacie oświadczono, iż skoro Estonia nie potrafi bronić swej neutralności, to odtąd będzie to musiała czynić Marynarka Wojenna Związku Sowieckiego. Już tego samego dnia wieczorem jednostki sowieckiej floty wojennej przeprowadziły demonstrację siły, pojawiając się i stając na kotwicach wzdłuż całego wybrzeża Estonii. W kilka dni później do Moskwy wezwano estońskiego ministra spraw zagranicznych. Polityk spotkał się tam z Mołotowem i Mikojanem. Politycy sowieccy wspomnieli o ucieczce "Orła" z Tallinna i zażądali zawarcia przez Estonię paktu wojskowego z Sowietami. Wspomniany pakt miałby pozwolić Związkowi Sowieckiemu na założenie na terytorium Estonii baz lotniczych i morskich. Strona estońska mogła jedynie przyjąć żądania Sowietów. W dniu 2. października 1939 roku do Estonii wjechał pociąg z członkami komitetu wojskowego Sowietów r11; tym samym Estonia wpadła w łapska Stalina [12].
Tymczasem "Orzeł" dalej czatował na Bałtyku. Dwaj estońscy strażnicy zostali, mimo gwałtownych protestów[13], wysłani w jedynej dinghy [14] okrętu na brzeg Gotlandii. Przez radio załoga polskiego okrętu słyszała o wciąż trwających w kraju walkach i o postępach sowieckich wojsk, atakujących od wschodu, o upadku Warszawy i o ucieczce polskiego rządu oraz naczelnego dowództwa armii przez granicę z Rumunią. Mimo to dowódca i załoga "Orła" postanowili kontynuować walkę, a najlepszą w ich mniemaniu rzeczą, jaką mogli zrobić, było przejście z Bałtyku do Wielkiej Brytanii i dalsza służba u boku "Royal Navy".
Po wyczerpującej i niebezpiecznej przeprawie przez pełne wrogich okrętów Cieśniny Duńskie "Orzeł" wpłynął na Morze Północne, kierując się ku wybrzeżom Anglii. Radiowy komunikat z okrętu, nadany otwartym tekstem, w którym dowództwo informowało o jego stanie i pozycji, odebrany został przez Brytyjczyków 14. października o godz. 6.00 rano[15]. Brytyjczycy przysłali myśliwiec [16], który miał doprowadzić okręt do bazy w Rosyth. Wizytujący okręt przedstawiciel brytyjskiej Admiralicji napisał w swoim raporcie, co następuje:

"Orzeł" przybył wyczyszczony i w znakomitym stanie, z załogą w dobrym zdrowiu i wspaniałej kondycji. Poza podejrzewanymi uszkodzeniami, jakie odniósł wskutek wejścia na mieliznę, okręt jest w dobrym stanie technicznym. Cała załoga okrętu gotowa jest służyć w składzie brytyjskiej flotylli.

Udana ucieczka "Orła" wzbudziła sensację. Dowódca okrętu otrzymał najwyższe polskie odznaczenie bojowe, Krzyż Virtuti Militari, a także brytyjski Distinguished Service Order. Wizytę na pokładzie "Orła" złożył Premier Rządu RP, i Naczelny Wódz Polskich Sił Zbrojnych, generał Władysław Sikorski, następnie okręt wizytował monarcha brytyjski, George VI. Premier Rządu JKM, Sir Winston Churchill, stwierdził, iż

Polska Marynarka Wojenna, młoda wiekiem, wyróżniła się w służbie,

a

ucieczka "Orła" stanowi epopeję.

Nawet propaganda Trzeciej Rzeszy, kierowana przez dr. Goebbelsa, zwykle prezentująca Polaków w możliwie najgorszym świetle, przedstawiła wyczyn załogi "Orła" z niejakim podziwem.

Przypisy tłumacza:
1. W całym angielskim oryginale tekstu okręt ten występuje, jako "0-22" (Zero-22), co jest pomyłką. Holenderskie okręty podwodne oznaczane były w tamtych czasach literami O lub K, w zależności od tego, czy służyły w metropolii (Onderzeeër), czy w koloniach (Koloniën).
2. HrMS (Hare Majesteit Schip) r11; to skrót, oznaczający po holendersku "Okręt Jej Królewskiej Mości" [tj. ówczesnej Królowej Holandii r11; Wilhelminy].
3. Sporo w tym przesady r11; jak podaje bowiem J. Pertek, dziejopis "Orła", projekt okrętów podwodnych dla PMW opracowany został (przy współpracy przedstawicieli Wydziału Budowy Okrętów i innych służb KMW) przez dyrektora holenderskiego biura konstrukcyjnego "Nederlandsche Vereenigde Scheepsbouw Bureaux" w Hadze.
4. "Koninklijke Maatschappij De Schelde" we Vlissingen nad Skaldą.
5. ...pierwszej z planowanych czterech jednostek tego typu.
6. Pomyłka r11; chodzi o 12 wyrzutni torpedowych.
7. Karabin ten nie został de facto nigdy zainstalowany.
8. Zbiornikowiec "Thalatta".
9. W chwili objęcia okrętu Grudziński był kapitanem marynarki.
10. W trakcie prac postarali się m. in. o to, aby "Orzeł", stojący dotąd rufą do wyjścia, został obrócony o 180 stopni, bez czego niemożliwe było jakoby usunięcie z okrętu wszystkich torped.
11. Pomyłka r11; był to podoficer, bosman Narkiewicz.
12. Bliżej o tym r11; patrz artykuł p. Tarasa o konsekwencjach ucieczki "Orła" z Tallinna (Ucieczka "Orła" r11; bohaterstwo czy prowokacja?), również przetłumaczony przeze mnie.
13. Owe gwałtowne protesty Estończyków to coś nowego r11; dotąd bowiem sądzono, że obaj niefortunni strażnicy zostali uwolnieni przez załogę "Orła" dla zaprzeczenia kłamliwym twierdzeniom goebbelsowskiej propagandy o rzekomym ich zabiciu.
14. Wg źródeł polskich Estończyków wysłano na ląd w łodzi wiosłowej, a nie w gumowej dinghy.
15. Czasu lokalnego.
16. Tak w angielskim oryginale (fighter). W rzeczywistości do Rosyth doprowadził Orła brytyjski niszczyciel HMS "Valorous".
Komentarze
submariner31 #1 submariner31
w 26 November 2010 15:22
Ciężko stwierdzić, wiele Holęderskich OP poszło na dno
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby napisać komentarz.
Oceny
Ocena zawartości jest dostępna tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się by zagłosować.

Żadne oceny nie zostały dodane.
Zaloguj
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Zapomniałeś/aś hasła?
Aktualnie online
· Gości online: 1

· Użytkowników online: 0

· Łącznie użytkowników: 976
· Najnowszy użytkownik: testik
Ankieta
Moje poszukiwania ORP ORZEŁ

Szukam, czytam, przeglądam i przekazuję dalej
Szukam, czytam, przeglądam i przekazuję dalej
40% [32 głosów]

Szukam, czytam i przeglądam
Szukam, czytam i przeglądam
39% [31 głosów]

Tylko czytam to co inni napiszą
Tylko czytam to co inni napiszą
13% [10 głosów]

Czekam jak ktoś inny znajdzie okręt
Czekam jak ktoś inny znajdzie okręt
9% [7 głosów]

Ogółem głosów: 80
Musisz zalogować się, aby móc zagłosować.
Rozpoczęto: 13/09/2008 14:47

Archiwum ankiet
Webmaster
Twórca i opiekun

Marcin Burza Burzyński
5,736,279 unikalnych wizyt