Ostatnio żądny nowych informacji przyjrzałem się operacjom brytyjskich podwodnych stawiaczy min u brzegów Norwegii jeszcze przed ostatnim patrolem "Orła". Okazuje się, że trzy brytyjskie jednostki - "Seal", "Narwhal" i "Porpoise" stawiały wówczas liczne zagrody (zazwyczaj po około 50 min), w kilku przypadkach całkiem skuteczne. O dziwo, w uboat.net miejsca zagród i ich efekty są podane dość dobrze, a nawet dołączone mapki z ich pozycjami.
Zaniepokoiła mnie najbardziej informacja dotycząca uszkodzenia na minie "Narwhala" w dniu 13 IV 1940 r. niemieckiego uzbrojonego trawlera V-403 ("Deutschland"). Pozycja, na jakiej wpadł na minę to 57 st. 37'N, 06 st.35'E. Komu to niewiele mówi, przypominam, że w myśl rozkazów "Orzeł" miał zmienić "Tridenta" i patrolować w sektorze, którego środek to pozycja 57 st.N, 06 E. Pole minowe "Narwhala" to chyba północno-wschodnia krawędź
sektora wyznaczonego do patrolowania "Orła" (!), jeśli nie - to i tak jest to na tyle blisko, że przy pomyłce nawigacyjnej nie trudno o kłopoty. Na moje wyczucie, sektor dla "Tridenta" i "Orła" powinien być wyznaczony dalej na południe od tego niebezpiecznego rejonu. "Narwhal" mógł postawić do 50 min jednorazowo. Nie wiadomo, ile postawił w tym miejscu, gdzie uszkodził niemiecki trawler, ale na pewno o wiele więcej, niż tę jedną sztukę.
Ponieważ od uszkodzenia trawlera do patrolu "Orła" minęły prawie dwa miesiące - to nasz okręt POWINIEN mieć na mapach pole "Narwhala". Tylko czy faktycznie miał? Dziwne, że dowództwo brytyjskie tak ryzykowało, nakazując patrolowanie akurat tam. Nawet jeśli "Orzeł" pilnowałby się przed tym polem - to działania przeciwpodwodne Niemców mogłyby go zmusić do niepożądanych manewrów w tamtym kierunku, o ile do sektora dotarł. Tajemniczy list z 2005 r. o filmie okrętu podwodnego koło RUROCIĄGU, jeszcze bardziej nasuwa podejrzenia. Jeden ważny rurociąg z rejonu Stavangeru "leci" również niedaleko sektora "Orła", albo nawet przez niego. Już te dwie sprawy razem wzięte (poza sprawą rozgłoszonego przez Niemców ataku lotniczego z 29 V - a więc czasu, gdy ten sektor był dla naszej jednostki do osiągnięcia) mnie skłoniłby do tego, by ten cały rejon sprawdzić. Sami się wypowiedzcie, co myślicie, bo przypomnę jeszcze raz, że nasza ekipa z lata po niepowodzeniu poszukiwań na polach 16a i 16b tylko "przepłynęła" wyznaczony dla "Orła" środek sektora patrolowego, a nie miała już czasu ani środków, by go dokładnie wtedy sprawdzić.
Edytowany przez ted dnia 19-03-2009 22:47
To brzmi prawdopodobnie.
Najwiekszą ironią mogloby być przepłyniecie pelnego zapału IMORA w odległości paruset metrów od ORŁA.
Najpewniej, śruby IMORA słychać było we wraku...
Zastanawia mnie tylko czy pozycja uszkodzenia V-403 jest podana prawidłowo w uboat.net. Rubrykę wyżej pole minowe z 4 IV 1940 r. podane jest na pozycji 54 st. 37'N, 06 st.35'E. Jeśli chodzi o to samo pole to powinno być 54 stopnie a nie 57 stopni, albo odwrotnie- błąd jest wcześniej.
Pozycję dotyczącą 54 stopnia uważam za mniej prawdopodobną, bo "Narwhal" musiałby pod wodą sforsować gigantyczną zagrodę postawioną przez Niemców niedaleko tej pozycji dużo wcześniej, a nazywanej "wałem zachodnim", chyba, że nakazano mu postawienie zapory poza nią i wytyczono trasę korytarzem istniejącym między minami albo w ogóle naokoło nich - co zabiera sporo czasu.
Tyle, że wtedy Anglicy planowali też operację "R-4" - postawienia min na wodach norweskich i tylko badania archiwów potwierdziłyby niezbicie, gdzie postawiono zagrodę "Narwhala" 4 IV 1940 r. A jest to ważne - pole minowe FD-1 postawione przez "Narwhala" liczyło - jak się okazuje - 50 min. Jeżeli okaże się, że postawiono je na 57 stopniu N a nie 54 stopniu, wtedy możemy brać je pod uwagę, jako kolejna możliwa przyczyna utraty "Orła".
Ale jeśli to jednak 54 stopień, to taką ewentualność będziemy mieć z głowy.
Edytowany przez ted dnia 20-03-2009 15:36
Bo ja wiem... - niektóre okręty podwodne przeżyły spotkania z minami - chociaż były poważnie uszkodzone, tak jak "Triumph". Dużo zależy od tego - z jakiego TYPU miną miewały do czynienia. Kontaktowe dawały małe szanse na przeżycie, bo rozrywały w zderzeniu zapalników z jednostką wybuchem kadłub. Magnetyczne, akustyczne i ciśnieniowe mogły eksplodować nie uderzając go bezpośrednio, tylko w jego pobliżu i zadziałałyby tak, jak wybuchająca w pobliżu bomba głębinowa. Kadłub może odnieść wtedy bardzo różnorodne uszkodzenia, chociaż od fali uderzeniowej okręt zatonie.
Może być i tak, że jego wygląd pozostanie znośny. Kto oglądał niektóre filmy dokumentalne o wrakach odnalezionych U-bootów zatopionych w trakcie wojny bombami głębinowymi wie, że niektóre wyglądały przyzwoicie. Tak było z odnalezionym u brzegów Ameryki U-215.
Edytowany przez ted dnia 20-03-2009 00:41
Sprawdzając historię "Narwhala" w różnych innych źródłach, nabieram jednak przekonania, że miałem rację i chyba postawił on miny na 57 stopniu N a nie 54. Okręt bowiem był oddelegowany do działań wokół Norwegii tuż przed niemiecką inwazją i kolejno minował rejony najważniejszych norweskich portów, wyjść fiordów, szlaków najbardziej uczęszczanych na wodach Kattegatu i Skagerraku do lipca 1940 r.
Postawił łącznie 450 min, na których zatonęło lub zostało uszkodzonych sporo jednostek przeciwnika (dokładna lista w uboat.net), nim zatonął w końcu lipca 1940 r. zbombardowany przez niemiecki samolot. Wątpliwe, aby zapuszczał się na tak trudne wody koło 54 stopnia N z ogromną niemiecką zaporą minową, o której alianci już sporo wiedzieli, tym bardziej, że zależało im na czasie, a podwodny stawiacz min był ze względu na swe możliwości cenniejszy nawet niż typowy okręt podwodny. "Narwhal" musiał po każdej swej operacji minowej wracać szybko po nowe ładunki min do bazy, by stawiać kolejne pola, a na niemieckich wodach silnie kontrolowanych przez okręty i lotnictwo wroga zmitrężyłby czasu naprawdę sporo.
Edytowany przez ted dnia 21-03-2009 17:17
Gdyby nasz "ORP "Wilk" był w Anglii w lepszym stanie technicznym - pewnie też dostałby podobne zadania - bo przecież był podwodnym stawiaczem min. Ciekawe - czy problemy tylko tej natury spowodowały, że o stawianiu min ze strony Anglików było cicho.
Edytowany przez ted dnia 21-03-2009 17:28
Najistotniejszą sprawą w tym wszystkim jest to, czy "Orzeł" odebrał wszystkie te meldunki radiowe, które nakazywały mu przemieszczać się z pierwszego wyznaczonego mu rejonu (patrz - artykuł o "Orle" - suma hipotez) do kolejnych w konkretnych dniach.
Edytowany przez ted dnia 21-03-2009 19:41
Ambreliser napisał/a:
To brzmi prawdopodobnie.
Najwiekszą ironią mogloby być przepłyniecie pelnego zapału IMORA w odległości paruset metrów od ORŁA.
Najpewniej, śruby IMORA słychać było we wraku...
Czyzbym wyczuwał ironię? ;]
Edytowany przez Michal_Orlowo dnia 24-03-2009 14:17