Całą gamę Orłów mieli Anglicy - w tym dwa lotniskowce. Włosi też budowali, budowali swego Orła i nie ukończyli go. Francuzi mieli zdaje się wielki niszczyciel (?) o nazwie Aigle; mieli też swego Orła koło Tsushimy Rosjanie. Amerykański Orzeł - dawny Horst Wessel - też w najlepsze pływa. Niemce mieli w swojej flocie słynnego Bielika (Seeadler) i Pruskiego Orła (Preussischer Adler). Co Wy wiecie o innych Orłach świata?...
Ja też to wiem. Ale był, na przykład, jeden taki "Orzeł", którego w końcu nie zbudowano.
To tzw. "atomowy" lotniskowiec projektu nr 1160. Okazało się, że dwa sławne w swoim czasie krążowniki śmigłowcowe typu, zdaje się, "Moskwa" - nie były w stanie służyć flocie jako klasyczne lotniskowce, to jest zapewnić jej osłonę własnych myśliwców w morzu. Dowództwo sowieckiej marynarki wojennej zdecydowało się zlecić opracowanie założenia dla kolejnego typu okrętu, mogącego przenosić zarówno śmigłowce, jak i normalne samoloty myśliwskie o stałych płatach nośnych. W rezultacie powstał najbardziej jak dotąd ambitny sowiecki projekt jednostki tego rodzaju, oznaczony, jako "Projekt nr 1160 ORIOŁ". Powrócono do niego po latach, przy pracach nad "Projektem nr 1143.5". Miał to być okręt o wyporności 80 tysięcy ton i tzw. "atomowym" napędzie, przenoszący na pokładzie siedemdziesiąt konwencjonalnych (to znaczy nie startujących ani pionowo, ani ze skróconego rozbiegu) samolotów. Maszyny te miały stanowić grupę powietrzną w stylu amerykańskim, zdolną wykonywać misje myśliwskie, loty rozpoznawcze i patrole oraz atakować cele z powietrza. Lotniskowiec "Projektu 1160" - gdyby powstał - różniłby się od współczesnych mu jednostek amerykańskich charakterystyczną cechą wszystkich sowieckich okrętów wojennych - silnym uzbrojeniem rakietowym do zwalczania celów morskich. Przeznaczenie ORŁA było jednak już bardzo podobne do roli lotniskowców amerykańskich. Niestety - na projekcie się skończyło i ORZEŁ nigdy nie spłynął na wodę. Prace nad nim wstrzymano. Gdyby stało się jednak inaczej - to nowy okręt wcale nie musiał otrzymać nazwy "Orzeł". To było coś na kształt niemieckich "Ersatzów", z których bodaj żaden (??) nie przejął nazwy jednostki zastępowanej, ale przecież "Ersatz Scharnhorst" też ładnie brzmi...
Aha: tak zwanego "atomowego napędu" NIE MA. Są tylko atomowe kotłownie; śrubami kręcą turbiny parowe. Pozdr.
Okrętów o nazwie "Orzeł" trochę było. Takie bardziej oryginalne - to spory francuski NISZCZYCIEL "Aigle" (w którego typie był też SĘP - "Vautour") i amerykański okręt szkolny CG "Eagle", ten dawny "Horst Wessel" z Hamburga.
Oto kolejny Orzeł - tym razem rosyjski (ten z Bitwy Cuszimskiej). Ten "Orzeł" był trzecim kolejnym pancernikiem typu "Borodino". Zbudowano go w Sankt Petersburgu w pierwszej dekadzie XX wieku. Budowę ukończono na kilka miesięcy przed wybuchem sławnej wojny rosyjsko-japońskiej w latach 1904-05. W pół roku po wprowadzeniu do linii pancernik, dowodzony przez kmdra Junga, przydzielono do II Eskadry Pacyfiku i wysłano na Daleki Wschód, na odsiecz oblężonemu Port Arthurowi. Niestety, zanim II i III Eskadry dotarły do celu - Port Arthur został zdobyty przez Japończyków; w tej sytuacji płynące eskadry skierowano do Władywostoku. Podczas sławnej bitwy w Cieśninie Cuszimskiej w maju 1905 roku "Orioł" odniósł bardzo poważne uszkodzenia i poddał się Japończykom; we flocie Cesarstwa pancernik otrzymał nazwę "Iwami".
W Japonii okręt został w latach 1905-07 poddany przebudowie, po czym w 1912 roku dawny pancernik został przeklasyfikowany na okręt obrony wybrzeża. W początkach I wojny światowej dziesięcioletni okręt uczestniczył w walkach o niemiecką kolonię Tsingtao; w roku 1918 wspierał oddziały japońskie, lądujące w czasie rosyjskiej wojny domowej na Syberii. Od września 1921 roku "Iwami" został okrętem szkolnym. W roku 1922 dawny pancernik rozbrojono na mocy postanowień układu waszyngtońskiego. W roku 1924 dawnego "Orła" zatopiono podczas ćwiczeń artyleryjskich japońskiej floty.
Słynny pancernik został uwieczniony przez Aleksieja Nowikowa-Priboja w jego dwutomowej "Cuszimie", przełożonej na język polski przez Władysława Broniewskiego.
Jednym z punktów planu rozbudowy Regia Marina była budowa lotniskowców. Włosi nie mieli doświadczenia w budowie tego typu okrętów "od stępki", więc postanowili przebudować duży statek pasażerski.
Jednym z branych pod uwagę był statek pasażerski "Roma" (48.502 BRT, wyp. 32.583 t, dł. 216 m. Włosi przewidywali 2 warianty przebudowy owej "Romy" na: a) transportowiec samolotów (przebudowa nadbudówek i dodanie pokładu lotniczego), lub b) pełnowartościowy lotniskowiec (całkowita przebudowa kadłuba, nadbudówek i pokładu).
W listopadzie 1940 roku jeden (!) lotniskowiec Brytyjskiej Floty Śródziemnomorskiej znienacka zaatakował bazę w Tarencie unieruchamiając 3 pancerniki, w tym jeden na dobre. Podjęto wówczas decyzję o przebudowie "Romy" na pełnowartościowy lotniskowiec. Przebudowę "Romy" zlecono stoczni Ansaldo w Genui. Pracę rozpoczęto w lipcu 1941 roku. W lutym 1942 roku nazwę "Romy" zmieniono na "Aquila" (Orzeł). W czasie przebudowy z dawnego statku pasażerskiego zostały tylko blachy poszycia kadłuba. Miał powstać zupełnie nowy okręt. Planowano zamontowanie nowych urządzeń napędowych, a kadłub dodatkowo przedłużyć i poszerzyć (poprzez dodanie "bąbli" przeciwtorpedowych). Po przebudowie "Aquila" wyglądałaby jak lotniskowiec czyli miałaby pokład lotniczy na górze i nadbudówkę po prawej burcie, za nadbudówką znajdowałby się jeden potężny komin, dorównujący wielkością kominom zamontowanym na amerykańskich lotniskowcach typu "Lexington". Pokład startowy miałby na rufie nawis, charakterystyczny dla brytyjskich lotniskowców z tamtego okresu. Lotniskowiec posiadałby 1 hangar, do którego można byłoby dostać się za pomocą 2 wind lotniczych. Okręt posiadałby na dziobie 2 niemieckie katapulty. które umożliwiałyby start samolotów z pokładu. Siłownia okrętowa złożona byłaby z 4 zespołów turbin i 8 kotłów. Planowano instalację urządzeń napędowych z dwóch nieukończonych krążowników lekkich typu "Capitani Romani" - "Cornelio Silla" i "Paolo Emilio". Łączna moc napędu wynosiłaby 151 000 koni mechanicznych. Moc ta miała pozwolić okrętowi na rozwinięcie prędkości 30 węzłów. Zasięg "Aquili" wynosiłby 5500 mil morskich przy prędkości 18 węzłów.
Gotowy lotniskowiec otrzymałby prowizoryczne zabezpieczenia. Burty zostałyby wypełnione 60 cm warstwą mieszanki betonowej, która znalazłaby się w dobudowanych do burt bąblach. Podobnie zamierzano uczynić z powiększoną stępką podwodną, w którą planowano wlać cement dla poprawienia stateczności. Pokład startowy zostałby osłonięty płytami pancernymi o grubości 70 milimetrów, które osłaniałyby także zbiorniki paliwa lotniczego i komory amunicyjne.
Planowany lotniskowiec miał otrzymać 8 dział 135 mm umieszczonych pojedynczo, 12 armat przeciwlotniczych 65 mm również na podstawach pojedynczych oraz 132 działka przeciwlotnicze 20 mm (na stanowiskach 6-lufowych). Grupa lotnicza "Aquili" miała obejmować maksymalnie 51 samolotów typu RE-2001(które nie miały składanych skrzydeł). Gdyby opracowano wersję z składanymi skrzydłami liczba samolotów wzrosła by do 70 sztuk.
We wrześniu 1943 roku - po kapitulacji Włoch - prawie gotowy "Orzeł" włoski został zajęty przez Niemców. Nowi właściciele (skądinąd wciąż marzący o przypięciu Kriegsmarine skrzydeł) jakoś nie byli zainteresowani dokończeniem budowy okrętu; ogołocili jednak jego kadłub z wszystkich przydatnych elementów. Na dobitek pechowy okręt został unieruchomiony wskutek sabotażu. 16 czerwca 1944 lotniskowiec został uszkodzony w wyniku amerykańskiego nalotu. W nocy 19/20 kwietnia 1945 niedokończony lotniskowiec został zatopiony przez "żywą torpedę" z mieszaną, brytyjsko-włoską załogą. Chodziło o niedopuszczenie do zablokowania przez Niemców portu w Genui. W 1951 wrak pechowego w sumie, włoskiego "Orła" wydobyto i pocięto na złom.
Dane taktyczno-techniczne: wyp 23.550/28.550 ton; wym. 231,6 x 29,4 x 7,3 m; nap. 4 zesp. turbin par., 8 kotłów; moc 151.000 KM; zas. 5500 Mm/18 w; pr. 32 węzły; uzbr. i wyp. 8 x 135 mm; 12 x 65 mm; 132 x 20 mm; 51R11;70 sam.; zał. 1175 osób.
...i na razie ostatni ode mnie "Orzeł" francusko-brytyjski:
Późniejsza fregata "Aigle" zwodowana został w 1780 roku, jako okręt korsarski.
Marynarka francuska zakupiła ją w roku 1782; następnie okręt został zdobyty w akcji przez Brytyjczyków i wcielony do służby w ich Royal Navy, jako 38-działowiec HMS "Aigle". Służył głównie na Morzu Śródziemnym podczas działań wojennych będących następstwem Rewolucji Francuskiej (1789). Tam też rozbił się w roku Bitwy w Zatoce Abu Qir (1798).
Pod banderą Francji
Na początku roku 1782 dowództwo okrętu objął kmdr Latouche. "Aigle", wraz z "Gloire" kmdr. de Vallongue'a, przewoził fundusze i wyposażenie dla floty admirała Vaudreila. Podczas tego rejsu, nocą 5 września 1782 roku, oba okręty starły się z brytyjskim 74-działowcem "Hector". Ten ostatni, z oddziałem pryzowym na pokładzie, płynął w konwoju do kanadyjskiego Halifaxu, dowodzonym przez kontradm. Gravesa. Zmniejszona załoga "Hectora", mimo znacznej przewagi artyleryjskiej okrętu brytyjskiego, nie dała rady obu "francuzom"; przed zdobyciem uratował liniowiec świt. W obliczu przeważających sił konwoju brytyjskiego kmdr Latouche postanowił ujść z pola walki.
Zdobycie "Aigle" przez Brytyjczyków (15.09.1782)
10. września 1782 roku "Aigle" i "Gloire" pospołu zdobyły u ujścia rzeki Delaware HMS "Racoon". W trzy dni później mały zespół brytyjski, złożony z okrętów "Vestal", "Bonetta" i pryzu "Sophie", dowodzony przez kmdr. G. K. Elphinstona z pokładu HMS "Warwick", wykrył trzy okręty kotwiczące na rzece Delaware koło Cape Henlopen Light. Brytyjczycy ruszyli w pościg, ale Francuzi rzucili się do ucieczki między mieliznami, kierowani przez pilota z "Racoona", który zgodził się pomóc Francuzom za pół tysiąca złotych ludwików. Niestety, "Aigle", uciekając, osiadł na mieliźnie. To pozwoliło Brytyjczykom dopaść "francuza", na którym znajdowali się wszyscy członkowie załogi "Racoona'. Nie tylko - na pokładzie "Aigle" znajdowało się kilku wyższych oficerów francuskich, którzy zdołali zbiec w czas na brzeg, a także wzbogacony pilot z "Racoona". Kmdr Latouche polecił zrąbać maszty "Aigle", by uczynić swój okręt lżejszym; gdy to zawiodło, rozkazał przedziurawić kadłub. Pozostał na pokładzie i 15. września sam opuścił francuską banderę. Próba zniszczenia "Orła" nie powiodła się - Brytyjczycy zdołali ściągnąć kadłub fregaty z mielizny i wcielili ją do służby pod znakami RN bez zmiany francuskiej nazwy. Druga fregata francuska - "Gloire" - zdołała ujść wraz ze zdobytym "Racoonem".
Pod znakami RN
Pierwszym dowódcą "Aigle" pod znakami Royal Navy został w grudniu 1782 roku kmdr R. Creyk. W sierpniu 1783 roku okręt czasowo wycofano ze służby.
W grudniu 1792 dowództwo "Aigle" objął kmdr John N. Inglefield. Pod jego dowództwem 7. kwietnia 1793 roku okręt popłynął na Morze Śródziemne. Niedługo później niezadowolenie Brytyjczyków wzbudziły działania władz neutralnej Genui, które dopuściły do "obrażania" i "niepokojenia" stojącego tam brytyjskiego "Aigle" przez francuską fregatę "Modeste" i dwie mniejsze jednostki.
10. sierpnia 1794 roku HMS "Aigle" i jego załoga obecni byli przy kapitulacji Calvi na Korsyce. Otrzymano część z wypłaconej zwycięzcom kontrybucji w kwocie 6000 ówczesnych funtów.
W roku 1795 dowództwo "Aigle" objął kmdr Samuel Hood (późniejszy admirał i Patron ostatniego krążownika liniowego RN). 9. grudnia tego samego roku dwie jednostki francuskie - fregata "Sensible" i korweta "Sardine" zdobyły stojącą na kotwicy w neutralnej Smyrnie "Nemesis". Ta ostatnia nie stawiała oporu, ale jej dowódca, Samuel Hood Linzee, wyraził ostry sprzeciw wobec jawnej nielegalności akcji podjętej przez Francuzów. Dwie fregaty brytyjskie - "Aigle" i "Cyclops" (uwagę zwraca mnoga nazwa tej ostatniej) blokowały Francuzów i ich zdobycz w neutralnym porcie, póki nie spłoszyły ich siły Ganteaume'a. W styczniu 1796 roku uwolnieni Francuzi zabrali "Nemesis" do Tunisu, ale już 9. marca Brytyjczycy ją odbili. W kwietniu 1797 roku dowodzącego "Aigle" Samuela Hooda zastąpił kmdr Charles Tyler.
Jeszcze w tym samym 1797 roku "Aigle" przechwycił szereg francuskich jednostek korsarskich. M. in. 13. czerwca zdobyto niedaleko Lizbony uzbrojony w sześć dział bryg z 24 osobami na pokładzie, płynący z Bordeaux na Île de France.
16. kwietnia "Aigle" towarzyszył "Bostonowi", gdy ten ostatni przechwycił francuskiego korsarza "Enfant de la Patrie". Korsarz miał 130 osób załogi i uzbrojony był w 16 dział. Po sześciogodzinnym pościgu "francuz" poddał się. Nagle dowódca korsarza, jakoby pijany, rozkazał dac ognia z dział do "Bostona", po czym staranował go. Wybryk kosztował życie sześciu osób, w tym kapitana korsarza, który utonął. Kolejnych dziesięciu Francuzów odniosło rany.
12. czerwca "Aigle" i "Boston" przechwyciły francuskiego korsarza o nazwie "Henrietté" ("Hariotte"?) Był to bryg, uzbrojony w sześć dział.
30. lipca szczęście znów uśmiechnęło się do "Aigle" i "Bostona": okręty przechwyciły kolejnego korsarza. Tym razem był to uzbrojony w osiem dział lugier "Hazard", obsadzony 50-osobową załogą. Portem macierzystym "Hazarda" było Bayonne, ale tego dnia lugier opuścił był Corunę. Żeby było weselej - Francuzi "wpadli", nie zdoławszy niczego upolować! 13. sierpnia załoga "Aigle" przechwyciła kolejny francuski lugier korsarski - "La Manche" ("La Mouche"?), uzbrojony w szesnaście (!) dział i działek i obsadzony załogą liczącą 49 ludzi. Pechowi korsarze wyszli na swoim lugrze z Nantes trzynaście dni wcześniej i także nic nie zdołali upolować! "La Manche" sprzedano jako pryz w Lizbonie. Cztery dni później Tyler zauważył dwie jednostki, które wypływały z Bay of Lax (Zatoki Łososia). Polecił swojemu lugrowi odciąć im drogę ewentualnej ucieczki. Niestety - plany pokrzyżowała pogoda; zdobytego hiszpańskiego brygu (płynącego do Coruny) nie udało się utrzymać. Dowódca "Aigle" polecił przeładować ryż, wieziony w ładowni zdobytego statku, a sam statek spalić.
13. października "Aigle" i "Boston" zdobyły pospołu hiszpański statek handlowy "Patagon". Zdobycz odesłano do Lizbony i sprzedano.
W ostatnim dniu listopada "Aigle" zdobył kolejnego francuskiego korsarza, uzbrojonego w cztery działa i obsadzonego 52-osobową załogą. Korsarz wcześniej zdobył trzy angielskie statki; jeden z nich wysłał do Zatoki Łososia. Tyler wysłał dowódcę "Aigle", pana Trittona z 20 ludźmi, by zdobyć ów statek, który okazał się być "Requinem". Tego samego wieczoru zdobyto jeszcze jeden hiszpański statek z ładunkiem sardynek, który następnie wysłano do Lizbony.
W dzień po Bożym Narodzeniu (26. grudnia) "Aigle" i "Aurora" najpierw zapędziły trzy statki do Zatoki Coruna, a potem je zdobyły. Tyler pozostawił pryzy pod strażą "Aurory", a sam na "Aigle" ruszył w nieudaną pogoń za niezidentyfikowanym statkiem. Po powrocie stwierdził, iż jeden z pryzów zatonął (bez strat w ludziach), a dwa pozostałe wyładowane były m. in. węglem i gwoździami.
4. stycznia 1798 roku u wybrzeży Coruny "Aigle" przechwycił dwudziestodziałwego korsarza francuskiego z blisko stuosobową załogą. Pechowy "francuz" osiem dni wcześniej wyszedł z Lorient i nie zdążył jeszcze niczego "ułowić". Tyler zauważył, że korsarski okręt, którego nazwa brzmiała "Minerve", miał dno obite miedzianą blachą i był bardzo szybki.
13. stycznia 1798 roku HMS "Gorgon" zdobył kolejny francuski okręt korsarski "Henri" z Nantes z ponadstuosobową załogą. Korsarz uzbrojony był w 14 dział; w czasie pościgu Francuzi wyrzucili pięć z nich za burtę. Również "Henri" nie zdołał niczego upolować. Kmdr R. Williams, dowódca "Gorgon", obsadził zdobycz załogą pryzową i poprowadził korsarza do Lizbony. Większość oddziału pryzowego - 16 osób - stanowili ludzie z "Aigle".
Los ostateczny. Służba HMS "Aigle", wciąż pod dowództwem Tylera, dobiegła kresu w lipcu 1798 u brzegów Plane Island, niedaleko tunezyjskiego Cape Farina. Wskutek błędu w nawigacji okręt rozbił się na brzegu. Strat w ludziach nie było.
Na razie tyle ja w sprawie innych "Orłów". Pozdr - Wasz St_Wr (który czeka na uzupełnienia lub poprawki)
O "Seeadlerze" hrabiego von Lucknera wiemy swoje wszyscy. Ten i ów z Was może się "przyczepić" do historii o "Huascarze" (tego ich Orła Spadającego z Gór, czy z Nieba znalazłem dawno temu, i nie pamiętam już, gdzie). Zanim odnajdzie się najważniejszy z ORŁÓW - warto było poszperać za innymi.
Taak... starego Wraka poniosło, no i pomylił Huascara z Cuauhtemoc'em! Pikujący orzeł - to oczywiście meksykański CUAUHTEMOC, a nie żaden peruwiańsko-chilijski HUASCAR!!! Przepraszam w imieniu służby i własnym za błąd. Moje info o Bogu ducha winnym HUASCARze usunąłem.